Obudziła się i nie otwierając oczu
przetarła dłonią miejsce po drugiej stronie łóżka. Zimne
prześcieradło sprawiło, że usiadła i rozejrzała się po pokoju.
Otworzyła drzwi na korytarz i usłyszała rozmową dochodzącą z
kuchni. W pomieszczeniu natknęła się na swoją siostrę oraz
Izziego przygotowującego jajecznicę.
-O! Już wstałaś? Jak się
spało?-dopytywała Erin i znacząco się uśmiechała.
-Dobrze...-odparła Cassie i ukradkiem
spojrzała na chłopaka. Usiadła przy stole i uparcie starała się
nie patrzeć na siostrę, która wciąż zerkała na nią z wymownym
wyrazem twarzy.
-Wiesz, właśnie mówiłam Izziemu, że
za cicho to wy wczoraj nie byliście.-odezwała się po kilku
minutach po czym wybuchła niepohamowanym śmiechem. Cassie dla żartu
obrzuciła ją orzeszkami stojącymi na stole.
-Cicho! Też zaraz
dostaniesz!-krzyknęła do gitarzysty i również zawtórowała mu
chichotem.
-Dobra, zostawiam was gołąbki. Mam
sprawę na mieście.-pocałowała siostrę w policzek i lekko
klepnęła Stradlina w pośladek.
-Wydaje się, że nie jest
załamana...Nie sądzisz?-zamyśliła się Cassie gdy Erin wyszła z
mieszkania.
-No...chyba jest ok.-uśmiechnął się
i postawił przed nią parujący talerz jajecznicy. Wzięła pierwszy
kęs i z uznaniem pokiwała głową.
-Pyszne!-pochwaliła gitarzystę i
pogłaskała go po policzku.-Co z dzisiejszą próbą?-zapytała w
końcu.
-Pójdę. Najwyżej mnie
wywalą.-spuścił głowę i zabrał się za jedzenie swojej porcji.
Naprawdę bał się dzisiejszego spotkania z resztą zespołu. Po
pierwsze nie miał ochoty już z nikim się bić, a po drugie
przerażała go myśl, że te wszystkie zdarzenia mogły źle wpłynąć
na ich dalszą wspólną pracę.
-Lepiej wyjaśnij sobie wszystko z
Axlem.-zaproponowała i zebrała puste talerze ze stołu.
-O Axla akurat się nie
martwię...-odpowiedział i znacząco na nią spojrzał. Cassie
odwróciła głowę z nadzieją, że chłopak nie poruszy tematu
bójki ze Slashem. Podszedł do niej i odgarniając jej włosy
delikatnie pocałował w policzek.
-Idę. Przyjdę wieczorem.-ostatni raz
cmoknął ją w czoło i wyszedł z mieszkania.
Przeszedł przez próg studia i głośno
odetchnął. Delikatnie pchnął drzwi pokoju, w którym nagrywali i
popatrzył na wszystkich po kolei.
-Cześć...-mruknął cicho i wziął
do ręki gitarę.
-Cześć Izzy! Czekaliśmy na ciebie.
Mamy trzy godziny, więc gramy tak jak ustaliliśmy tydzień
temu.-wyjaśnił gitarzyście Axl i lekko klepnął go w ramię.
-Nie jesteś zły, bo...-zaczął
niepewnie Stradlin i oczekująco popatrzył na wokalistę.
-Nie będę mieszał spraw prywatnych z
zawodowymi. Mamy materiał, trzeba się sprężać.-odpowiedział i
złapał za statyw od mikrofonu.
-A Erin...-znów podjął temat Izzy.
-Kurwa, stary! Jest dobrze!
Pogodziliśmy się. Nie musisz się martwić, gramy!-krzyknął i dał
znać chłopakom, by zaczynali.
-Zaczekaj!-Stradlin usłyszał za sobą
znajomy głos, gdy wychodził ze studia. Odwrócił się i przewrócił
oczami, gdy ujrzał za sobą Slasha.
-Nie możesz z nią być.-odparł cicho
wyciągając na chwilę papierosa z ust.
-Chyba już nie możesz o tym
decydować!-wycedził przez zęby i odwrócił się na pięcie.
-To moje dziecko!-krzyknął za nim
Mulat przydeptując jednocześnie papierosa. Izzy odwrócił się i
szybko podszedł do kolegi. Pchnął go na chodnik i złapał za
klapy od kurtki.
-Ty pieprzony gnoju! Gdybyś się nią
interesował, wiedziałbyś, że tego dziecka już nie ma!-wysyczał
mu prosto w twarz po czym wstał i pobiegł przed siebie. Wciąż
wściekły za zachowanie przyjaciela wszedł do mieszkania i mocno
zatrzasnął drzwi. Przetarł twarz dłonią i skierował się do
kuchni. Ujrzał siedzącą przy stole Cassie z papierosem między
palcami.
-Palisz?-zapytał cmokając ją lekko
we włosy.
-Dlaczego nic mi nie
powiedziałeś?-zapytała nie odwracając się do niego i mocno
zaciągnęła się dymem.
-O czym, kotku?-zmarszczył brwi i
sięgnął do lodówki po piwo.
-Erin znowu z nim jest.-odpowiedziała
i zgasiła peta w popielniczce po czym usilnie wpatrywała się w
zmieszanego chłopaka.-Widziałam ją jak wychodziła z domu,
zapytała czy się wygadałeś...Dlaczego?!-krzyknęła i lekko
szturchnęła go w ramię.
-Przepraszam! Wiedziałem jak
zareagujesz...-mruknął i jednym haustem wypił pół butelki
trunku. Odstawił je na blat i mimo szarpań dziewczyny, mocno
przycisnął ją do siebie.-Może im się uda...jeśli nie, obiecuję,
że nie będzie takiego miejsca na ziemi, w którym by się przede
mną schował.
-Obiecujesz?-szepnęła z ustami przy
jego obojczyku.
-Tak, aniołku.-odparł przykładając
usta do jej czoła. Odsunął ją na odległość ramion i pogłaskał
po włosach.-Ubieraj się, wyskoczymy coś zjeść, ok?
-Dobrze, daj mi piętnaście minut,
wezmę tylko prysznic.-uśmiechnęła się i zniknęła za drzwiami
łazienki. Weszła pod prysznic i odkręciła gorącą wodę. W
głowie układała sobie plan dnia, który spędzi u boku Izziego,
gdy po kilku minutach usłyszała krzyki i dziwne odgłosy z
korytarza. Szybko wyszła zza kabiny i owinęła się ręcznikiem.
Wyjrzała na zewnątrz i zobaczyła Stradlina, który mocno trzymał
szamoczącego się Slasha.
-Cassie! Dlaczego nic mi nie
powiedziałaś?!-krzyczał mulat próbując odepchnąć od siebie
silne ramiona Izziego. Dziewczyna wpatrywała się w niego szeroko
otwartymi oczami i starała się najszczelniej zakryć swoje ciało
ręcznikiem.
-Nie wiem, o co ci chodzi...-wydukała
w końcu i spuściła głowę.
-O two...o nasze dziecko! Dlaczego nic
mi nie powiedziałaś?! Zaopiekowałbym się wami!-patrzył na nią
spod kurtyny loków cały czas przepychając się z Izzym.
-Co?! Słyszysz co mówisz?! Kazałeś
mi spierdalać!-krzyknęła ze łzami w oczach i z powrotem zniknęła
za drzwiami łazienki, mocno nimi trzaskając. Brunet mocno odepchnął
Slasha i złapał się za głowę.
-Wyjdź stąd.-mruknął stojąc do
niego tyłem.-Stary, nie utrudniaj...wyjdź stąd i zostaw nas w
spokoju.
-Ty gnoju! Zabrałeś mi ją!-gitarzysta
rzucił się na Stradlina łapiąc go za przód koszuli. Izzy z całej
siły złapał go za nadgarstki i wyrzucił na klatkę schodową
zamykając za nim drzwi. Głęboko odetchnął i podszedł do
łazienki. Przytknął głowę do szybki i delikatnie zapukał.
-Wpuścisz mnie?-zapytał cicho i lekko
nacisnął klamkę. Po chwili usłyszał dźwięk przekręcanego
klucza. Powoli wszedł do środka i zobaczył dziewczynę siedzącą
na wannie z do połowy zsuniętym ręcznikiem. Usiadł obok i
poprawiając na niej puchowy materiał, szczelnie otoczył ją
ramionami.
-Spokojnie, wszystko jest w
porządku.-mocniej ją do siebie przycisnął gdy poczuł jak drży a
jego koszula zaczyna przesiąkać łzami.
-Ni...Nie...nawidzę go!-łkała mocno
trzymając się ramion chłopaka.
-Wiem, ale obiecuję, że on już cię
nie skrzywdzi.-delikatnie pocałował ją w czoło i zakołysał.-Może
zamówimy coś do domu? Pizza?-odciągnął ją od siebie i ocierając
łzy z jej oczu obdarował ją najszczerszym uśmiechem na jaki było
go stać.
Poderwała się do pozycji siedzącej i
rozejrzała po całkowicie ciemnym pokoju. Spojrzała na leżący na
szafce nocnej zegarek i głęboko wciągnęła powietrze widząc, że
jest dopiero trzecia w nocy. Spojrzała na chłopaka leżącego obok
niej i na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
Najdelikatniej jak umiała odsunęła z nóg kołdrę i wstała
starając się nie robić hałasu. Zeszła po cichu na dół i
skierowała kroki do łazienki. Stanęła przed lusterkiem i
odkręciła wodę. Dokładnie obmyła sobie twarz i otwierając oczy
pisnęła cicho widząc stojącego za sobą Axla.
-Nie możesz spać, kotku?-zapytał
delikatnie muskając ustami jej kark. Zadrżała pod dotykiem jego
twardego zarostu i przymknęła oczy lekko pomrukując.
-Miałam zły sen...-wymruczała i
wplotła palce w rude pasma jego włosów.
-Zły sen mówisz...mam na to
lekarstwo. Szybko o wszystkim zapomnisz, skarbie.-uśmiechnął się
uwodzicielsko i biorąc ją na ręce zaniósł po schodach z powrotem
do sypialni. Ułożył ją na łóżku i od razu przeszedł do
pieszczenia jej skóry na szyi. Erin błądziła palcami po jego
odkrytym torsie i co chwile wzdychała nie mogąc okiełznać swoich
reakcji na jego usta. Po kilku minutach leżała już całkiem naga i
cieszyła się wargami wokalisty błądzącymi po całym jej ciele.
Chłopak przesuwał się do góry, aż natrafił na jej lekko
rozchylone usta. Popatrzył chwilę na jej rozanieloną twarz i mocno
zatopił się w namiętnym pocałunku. Jego dłonie wciąż zwiedzały
różne zakamarki jej ciała. Gdy trafił na jej kobiecość i
wyczuł, że jest wystarczająco gotowa, spojrzał w jej oczy i
jednym, szybkim ruchem zagłębił się w jej gorące wnętrze.
Już od kilku minut bezustannie
dobijała się do drzwi domu siostry. Przez jej głowę przebiegało
tysiące czarnych scenariuszy. W końcu usłyszała stłumione kroki
i po chwili drzwi otworzyły się ukazując rozpromienione i lekko
zaspane oblicze Erin.
-Nareszcie! Co tak długo?-zapytała
Cassie całując dziewczynę w policzek.
-Miałam twardy sen, nie słyszałam,
wybacz.-uśmiechnęła się i zaprowadziła ją do
kuchni.-Kawy?-zaproponowała i nalała wody do czajnika. Siostry nie
wypowiadając ani słowa, wymieniały co chwilę porozumiewawcze
spojrzenia.
-Co to?-zapytała w końcu Cassie lekko
drżącym głosem wskazując głową na zaczerwienienie na
przedramieniu Erin.
-A...-zaczęła i uśmiechnęła się
szeroko na wspomnienie poprzedniej nocy.-To nie to co myślisz.
-Obiecuję ci, że jeżeli on jeszcze
raz cię tknie to...
-To co?-w drzwiach pojawił się Axl
ubrany w same spodnie. Uśmiechnął się tajemniczo do Cassie i
podszedł do swojej dziewczyny składając na jej policzku czuły
pocałunek.
-Nieważne...muszę już iść,
zapomniałam, że muszę coś jeszcze załatwić. Na razie!-machnęła
do nich ręką i szybko wyszła z pomieszczenia. Chłopak popatrzył
na Erin i wzruszył ramionami. Zdziwiło go zachowanie siostry swojej
dziewczyny ale postanowił, że nie będzie się do tego mieszał.
-Jak przygotowania do trasy?-zmieniła
temat brunetka.
-Wolałbym mieć więcej prób, ale
ostatnio mamy trochę spięć. Duff wciąż ma żal do Slasha o
sprawę z Cassie, a Slash z kolei nie może znieść widoku
Izziego.-zaśmiał się trochę nerwowo i wsypał do kubka łyżeczką
kawy.
-Nie martw się, niedługo wszystko się
ułoży. Ona jest szczęśliwa ze Stradlinem, Duff o nich wie, a
Slash będzie musiał się z tym pogodzić.-objęła go w pasie i
pocałowała w ramię.-Żałuję, że mam wtedy tak dużo sesji
zdjęciowych...chętnie pojechałabym tam z tobą.-wtuliła się
mocniej w jego plecy i głęboko westchnęła. Axl rozplótł jej
dłonie spoczywające na jego brzuchu i odwracając się w jej stronę
mocno zatopił wargi w ustach dziewczyny. Chwycił jej uda i podniósł
ją na wysokość swoich bioder. Gdy upewnił się, że dobrze go
trzyma niepewnym krokiem ruszył w kierunku sypialni.