Od kilku godzin bezustannie patrzyła w
sufit. Przed oczami wciąż miała wzburzone oblicze Axla, to
spojrzenie, którym obdarował ją wtedy po raz pierwszy. Ani razu
nie przeszło jej przez myśl, że mógłby się tak zachować. Czas,
w którym byli razem, był najpiękniejszym okresem jej życia. W
każdym jego geście potrafiła odgadnąć uczucia wobec siebie.
Teraz zastanawiała się czy mogła aż tak bardzo się mylić.
-Masz ochotę na śniadanie?-usłyszała
głos siostry stojącej pod drzwiami sypialni. Nie wiedziała
dlaczego, ale łzy znów zebrały się w jej oczach nie pozwalając
na udzielenie odpowiedzi. Po chwili była już tulona w ramionach
Cassie.
-Wiem, że zawsze się tak mówi, ale
będzie dobrze. Jakoś sobie poradzimy. Jestem przy tobie.-szeptała
z ustami przyciśniętymi do jej włosów.
-Dzisiaj rano zaczęłam szukać
jakiegoś mieszkania i...-urwała, gdy zobaczyła zdziwioną twarz
siostry.
-Co? Jakiego mieszkania, przecież masz
dom. Chyba nie myślisz, że Axl zostanie tam zamiast ciebie!
Erin westchnęła i mrucząc, że chce
jej się spać odwróciła się przodem do ściany i naciągnęła na
siebie koc.
Poczuła ciepłe dłonie delikatnie
zakrywające jej oczy, a potem muśnięcie warg przy kąciku jej ust.
Na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech gdy poczuła znajomy
zapach.
-Jak tu wszedłeś tak cicho?-spytała
zdejmując z oczu ręce Izziego.
-Aa...szkoliłem się kiedyś na
włamywacza!-zaśmiał się i odpalił papierosa.-Stęskniłaś się
czy coś się stało? Mieliśmy zobaczyć się dopiero wieczorem.
-Wiem, ale mam ważną
sprawę.-wyjaśniła i zaczęła bawić się jego palcami. Zrobił
udawaną smutną minę, ale rozchmurzył się gdy Cassie szybko
cmoknęła go w usta.-Chodzi o to, że Erin ubzdurała sobie, że
musi kupić nowe mieszkanie, bo Axl mieszka u niej...Mógłbyś z nim
pogadać, tak, żeby się stamtąd wyniósł?-popatrzyła na niego
błagalnym i trochę przerażonym wzrokiem. Izzy uśmiechnął się i
kiwając głową na znam zgody pogłaskał ją kciukiem po policzku.
-Jesteś sama?-zapytał w końcu
wyglądając z kuchni na przedpokój.
-Tak, a...-ucięła gdyż jej usta
zostały zamknięte czułym pocałunkiem. Kilka minut później czuła
pod koszulką dotyk twardych opuszek palców chłopaka. Powoli z
pocałunków w usta przeszedł do obcałowywania jej smukłej szyi
starając się przy pozbawić ją górnej części garderoby. Z
trudem zdołał się w końcu od niej oderwać i odrzucił na bok jej
bluzkę. Cicho jęknął na widok jej piersi okrytych czarnym
biustonoszem. Przejechał nosem po zagłębieniu między obojczykami
po czym klękając przed nią subtelnie całował jej płaski brzuch.
Wzdychała cicho czując jego ciepły oddech w okolicach podbrzusza.
Wplotła palce w pasma jego czarnych włosów i nachyliła się by go
pocałować. Robili to namiętniej niż kiedykolwiek; chłopak nie
odrywając się od jej pełnych ust powoli podnosił się i łapiąc
ją za uda pozwolił by oplotła go nimi wokół bioder. Zaniósł ją
do sypialni i ostrożnie położył na łóżku. Znów powrócił do
pieszczenia ustami jej szyi; chwilę później poczuł silne drżenie
dziewczyny. Popatrzył w jej oczy i troskliwie pogłaskał po
włosach.
-Izzy, ja... Przepraszam, chyba jeszcze
nie dam rady.-wymruczała i odwróciła od niego wzrok.
Chłopak przetoczył się na bok i
przyciągając do siebie jej wciąż drżące ciało ucałował z
uczuciem jej czoło. Gładził jej plecy i wsłuchując się w jej
spokojny oddech mruczał „Angie” Stonesów.
Stanął przed drzwiami i mocno
zastukał. Drzwi otworzyły się i stanął w nich zaspany Axl. Miał
potargane włosy, kilkudniowy zarost i czuć było od niego mocny
zapach papierosów.
-Cześć. Mam sprawę, mogę wejść?
-Witam pana Stradlina!
Zapraszam.-ukłonił się i zrobił przejście przyjacielowi.
-Chodzi o Erin...-zaczął, rozglądając
się po zagraconym i brudnym pomieszczeniu.
-Wiesz gdzie jest?!-Axl złapał go za
przód koszulki i lekko potrząsnął.
-To nie ma znaczenia.-mruknął
odpychając wokalistę.-Sprawa jest prosta, masz się stąd wynieść,
to nie jest twój dom.
-A ty co, bawisz się teraz w jej
obrońcę?! Mów gdzie jest!-krzyczał zezłoszczony.
-Nie rozmawiałem z nią ani razu, to
nie ona mnie o to prosiła. Masz czas do jutra.-wyjaśnił i
skierował się do drzwi.-A! Nie zapomnij tu posprzątać. Widzimy
się na próbie, cześć!-dodał i wyszedł. Axl krzyknął i z całej
siły kopnął leżącą na podłodze puszkę po piwie. Wszedł po
schodach na górę i zadzwonił do Slasha.
-Już jesteś najebany czy wyjdziemy
gdzieś wieczorem?-zapytał gdy tylko gitarzysta zgłosił się po
drugiej stronie słuchawki.
-Wypiłem dzisiaj dopiero jedną
butelkę. Przyjdź o ósmej!-zgodził się i odłożył słuchawkę.
-Cassie długo jeszcze?-Izzy zapukał
do drzwi łazienki i przyłożył ucho do szyby.
-Już wychodzę!-odkrzyknęła
dziewczyna kończąc rozczesywanie włosów. Po chwili wyszła z
pomieszczenia i zaśmiała się na widok oszołomionej miny chłopaka.
Delikatnie przyciągnął ją do siebie i napawał się obrazem jej
pociągającego ciała.
-Całe kino umrze z
zachwytu!-wyszczerzył się, leciutko skubiąc jej skórę na szyi.
Cassie głośno się zaśmiała i pociągnęła bruneta w stronę
wyjścia. Szli powoli w stronę kina trzymając się na ręce. Przez
całą drogę opowiadali sobie o swoim dzieciństwie i anegdotkach z
nim związanych. Dziewczyna rozbawiona żartami Izziego starła z
oczu cały makijaż nad którym męczyła się pół godziny. Większą
część seansu wygłupiali się obrzucając nawzajem popcornem lub
tonęli w namiętnych pocałunkach. Niejednokrotnie upominał ich
ktoś z widowni, ale oni kompletnie nie zaprzątali tym sobie głowy.
Cassie zapominała przy chłopaku o wszystkich problemach; o
rozstaniu ze Slashem, o sprawie z Erin i Axlem, o poronieniu. Gdy
tylko byli razem on odbierał jej wszystkie troski i zastępował je
monstrualnymi pokładami szczęścia.
-Ej, czemu wszyscy wychodzą?-zapytał
Izzy i rozejrzał się dookoła.
-Koniec filmu!-zaśmiała się Cassie i
łapiąc gitarzystę za rękę wyszła z nim na zewnątrz budynku.
Znowu szli przed siebie szczelnie obejmując się ramionami. Ani na
chwilę nie kończyły im się tematy na które mogliby rozmawiać
choćby przez całą noc.
-Dalej mam być super-romatyczny i
zabrać cię teraz na kolację przy świecach czy wolisz iść do
baru na drinka?-mrugnął do niej i czule pocałował w skroń.
-Nie jestem głodna, więc drink w
zupełności wystarczy!-uśmiechnęła się i mocniej wtuliła w jego
ramię. Po kilkunastu minutach siedzieli w jednym z ulubionych barów
Guns N' Roses. Mimo tego, że dalej mogliby rozmawiać, teraz po
prostu patrzyli na siebie pijąc zamówione drinki.
-Przepraszam na chwilę, muszę do
toalety.-skrzywił usta w zawstydzonym uśmiechu i zostawił Cassie
samą. Rozglądała się po lokalu co chwilę machając do znajomych
twarzy. W pewnym momencie przy stoliku na końcu sali dostrzegła
sylwetkę mężczyzny, którego nie chciała już chyba nigdy więcej
oglądać. Slash siedział odwrócony do niej plecami, przed nim był
Axl, który zawzięcie starał się coś mu wytłumaczyć. Patrzyła
na chłopców do momentu gdy zauważył ją Axl, który natychmiast
powiedział o tym Slashowi. Gitarzysta odwrócił się we skazanym
przez przyjaciela kierunku i zaniemówił widząc Cassie pierwszy raz
od miesiąca. Wstał od stolika i lekko chwiejnym krokiem szedł do
niej obijając się po drodze o przypadkowych ludzi.
-Ma...Malutka! Tak tęskniłem!-usiadł
przed nią próbując ująć jej dłonie. Dziewczyna była zbyt
oszołomiona by przynajmniej się ruszyć a co dopiero odpowiedzieć
mu chociaż jednym słowem. Patrzyła na jego twarz, a przed oczami
tak naprawdę miała wszystkie chwile, które razem przeżyli. Ich
długie nocne rozmowy, wypady do klubów, romantyczne spacery,
pasjonujący seks. Była pewna, że on czuł to samo co ona już po
pierwszym spotkaniu. Widziała, że mówił coś do niej, ale ona
niczego nie słyszała patrząc w jego oczy i wspominając każdy
wspólny dzień. Po chwili chłopak poczuł na ramionach silny
uścisk. Odwrócił się i napotkał na rozsierdzone oblicze Izziego.
-Spieprzaj stąd!-warknął i podszedł
do Cassie. Otoczył ją ramieniem i pomógł wstać. Widział w jej
oczach niemą prośbę by jak najszybciej opuścili lokal.
-To ty się odpierdol od mojej
dziewczyny!-Slash pchnął go na stolik, próbując uderzyć. W
okamgnieniu zebrał się obok tłum zwabiony perspektywą
zapowiadającej się bójki. Cassie chciała odciągnąć mulata, ale
poczuła, że ktoś łapie ją od tyłu w pasie i wynosi z tłumu.
Krzyknęła i zaczęła się szarpać.
-Spokojnie, zostań tu, ja ich
rozdzielę!-w „napastniku” rozpoznała Matta Soruma, gdy w końcu
postawił ją na ziemi. Próbowała zajrzeć przez tłum gapiów, ale
niczego nie dało się zauważyć. Zrezygnowana usiadła przy
najbliższym stoliku i ukryła twarz w dłoniach.
Starał się iść jak najszybciej by
zdążyć jeszcze przed ich powrotem. Był pewien, że między
Slashem a Izzym dojdzie do konfrontacje, gdyż już wcześniej
widział Cassie w towarzystwie rytmicznego. Postanowił więc, że
pójdzie do mieszkania dziewczyny, był prawie całkiem pewien, że
znajdzie tam Erin. Wspiął się na górę i nacisnął klamkę.
Najciszej jak się dało szedł przez korytarz aż w końcu zajrzał
do kuchni, w której zastał ukochaną przygotowującą kolację.
Przez chwilę stał w drzwiach napawając się widokiem jej zgrabnej
sylwetki odzianej tylko w szlafrok. Na ten widok od razu zrobiło mu
się gorąco, a przez to prawie zapomniał po co tak naprawdę tu
przyszedł. Erin odwróciła się, gdy zapukał we framugę drzwi i
na jego widok ze strachem w oczach zrobiła krok w tył jednocześnie
opuszczając na ziemię szklankę. Szybko schyliła się by
posprzątać rozbite szkło.
-Skarbie, skaleczysz się.-ostrzegł
Axl i klęknął by jej pomóc.
-Zo...Zostaw mnie!-jęknęła i
odsunęła się pod samą ścianę. Szybko pozbierała kawałki i
wrzuciła je do kosza. Nie chcąc patrzeć na chłopaka, odwróciła
się do okna i szczelniej owinęła szlafrokiem.
Podszedł do niej i przejechał nosem
po jej szyi.
-Wyjdź stąd! Nie chcę cię
widzieć!-krzyknęła mocno go odpychając. W tym samym momencie
usłyszeli odgłos otwieranych drzwi frontowych, a po chwili w kuchni
pojawiła się Cassie i zakrwawiony Izzy.
-Co ty tu robisz?-zapytała zdziwiona
Cassie na widok Axla.
-Przyszedłem do swojej
dziewczyny.-odpowiedział i przybliżył się do Erin kładąc na jej
ramieniu rękę, którą natychmiast strąciła.
-Chyba ci się coś pomyliło!-
krzyknęła.-Wynoś się stąd.-dopowiedziała już spokojniej i
wskazała mu drzwi.
-Nigdzie nie idę bez
Erin.-odpowiedział i przyciągnął do siebie wciąż przestraszoną
dziewczynę.
-Nie słyszałeś co powiedziała
Cassie? Wyjdź stąd.-odezwał się Izzy, próbując wytrzeć krew
wciąż sączącą się z pękniętej wargi. Axl mocniej przycisnął
do siebie brunetkę i zaczął iść w stronę wyjścia. Dziewczyna
zaczęła się szarpać próbując wyrwać się z silnego uścisku
wokalisty.
-Puść ją!-Izzy zastąpił im drogę
i z całej siły uderzył Axla w twarz. Ten momentalnie puścił
dziewczynę i rzucił się na gitarzystę. Pchnął go na ścianę i
kopnął w brzuch. Złapał jego podbródek w dwa palce, przez chwilę
patrzył mu w oczy po czym wyszedł bez słowa. Cassie od razu
podeszła do Erin i przytulając ją pytała czy nie zrobił jej
żadnej krzywdy. Ta z kolei podziękowała Izziemu i poszła do
pokoju mówiąc, że woli zostać sama. Chłopak usiadł na krześle,
otarł krew i zaczął się śmiać.
-Dzisiaj biłem się więcej niż przez
cały rok!-znów zaśmiał się i wyciągnął ręce do dziewczyny.
Usiadła okrakiem na jego kolanach i zmierzwiła mu włosy.
-Musimy iść do łazienki i cię
opatrzyć. Bardzo cię boli?-dotknęła jego brzucha.
-Ani trochę!-uśmiechnął się do
niej i delikatnie pocałował w obojczyk. Wstała z jego kolan i
pociągnęła go do łazienki. Kazała mu usiąść na wannie i
zaczęła przygotowywać potrzebne jej akcesoria. Nasączyła wacik
wodą i leciutko obmywała mu twarz. Syknął gdy na pękniętą
wargę polała mu wodę utlenioną.
-Wstań, obejrzę twój
brzuch.-poprosiła zdejmując z niego koszulkę. Izzy uśmiechnął
się próbując ukryć reakcję na jej dłonie przesuwające się po
jego torsie.
-Znasz się na tym?-zmarszczył brwi i
spojrzał na dziewczynę.
-Moja mama była pielęgniarką. Zawsze
opowiadała mi co się działo w szpitalu.-odpowiedziała naciskając
jego brzuch w różnych miejscach.-Boli?-spytała w końcu. W
odpowiedzi jej usta zamknięte zostały namiętnym pocałunkiem.
Chwilę później gitarzysta spojrzał na nią z niemym pytaniem o
pozwolenie. W tym wypadku odpowiedzią również był pocałunek.