wtorek, 16 kwietnia 2013

4.

Od kilku godzin bezustannie patrzyła w sufit. Przed oczami wciąż miała wzburzone oblicze Axla, to spojrzenie, którym obdarował ją wtedy po raz pierwszy. Ani razu nie przeszło jej przez myśl, że mógłby się tak zachować. Czas, w którym byli razem, był najpiękniejszym okresem jej życia. W każdym jego geście potrafiła odgadnąć uczucia wobec siebie. Teraz zastanawiała się czy mogła aż tak bardzo się mylić.
-Masz ochotę na śniadanie?-usłyszała głos siostry stojącej pod drzwiami sypialni. Nie wiedziała dlaczego, ale łzy znów zebrały się w jej oczach nie pozwalając na udzielenie odpowiedzi. Po chwili była już tulona w ramionach Cassie.
-Wiem, że zawsze się tak mówi, ale będzie dobrze. Jakoś sobie poradzimy. Jestem przy tobie.-szeptała z ustami przyciśniętymi do jej włosów.
-Dzisiaj rano zaczęłam szukać jakiegoś mieszkania i...-urwała, gdy zobaczyła zdziwioną twarz siostry.
-Co? Jakiego mieszkania, przecież masz dom. Chyba nie myślisz, że Axl zostanie tam zamiast ciebie!
Erin westchnęła i mrucząc, że chce jej się spać odwróciła się przodem do ściany i naciągnęła na siebie koc.


Poczuła ciepłe dłonie delikatnie zakrywające jej oczy, a potem muśnięcie warg przy kąciku jej ust. Na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech gdy poczuła znajomy zapach.
-Jak tu wszedłeś tak cicho?-spytała zdejmując z oczu ręce Izziego.
-Aa...szkoliłem się kiedyś na włamywacza!-zaśmiał się i odpalił papierosa.-Stęskniłaś się czy coś się stało? Mieliśmy zobaczyć się dopiero wieczorem.
-Wiem, ale mam ważną sprawę.-wyjaśniła i zaczęła bawić się jego palcami. Zrobił udawaną smutną minę, ale rozchmurzył się gdy Cassie szybko cmoknęła go w usta.-Chodzi o to, że Erin ubzdurała sobie, że musi kupić nowe mieszkanie, bo Axl mieszka u niej...Mógłbyś z nim pogadać, tak, żeby się stamtąd wyniósł?-popatrzyła na niego błagalnym i trochę przerażonym wzrokiem. Izzy uśmiechnął się i kiwając głową na znam zgody pogłaskał ją kciukiem po policzku.
-Jesteś sama?-zapytał w końcu wyglądając z kuchni na przedpokój.
-Tak, a...-ucięła gdyż jej usta zostały zamknięte czułym pocałunkiem. Kilka minut później czuła pod koszulką dotyk twardych opuszek palców chłopaka. Powoli z pocałunków w usta przeszedł do obcałowywania jej smukłej szyi starając się przy pozbawić ją górnej części garderoby. Z trudem zdołał się w końcu od niej oderwać i odrzucił na bok jej bluzkę. Cicho jęknął na widok jej piersi okrytych czarnym biustonoszem. Przejechał nosem po zagłębieniu między obojczykami po czym klękając przed nią subtelnie całował jej płaski brzuch. Wzdychała cicho czując jego ciepły oddech w okolicach podbrzusza. Wplotła palce w pasma jego czarnych włosów i nachyliła się by go pocałować. Robili to namiętniej niż kiedykolwiek; chłopak nie odrywając się od jej pełnych ust powoli podnosił się i łapiąc ją za uda pozwolił by oplotła go nimi wokół bioder. Zaniósł ją do sypialni i ostrożnie położył na łóżku. Znów powrócił do pieszczenia ustami jej szyi; chwilę później poczuł silne drżenie dziewczyny. Popatrzył w jej oczy i troskliwie pogłaskał po włosach.
-Izzy, ja... Przepraszam, chyba jeszcze nie dam rady.-wymruczała i odwróciła od niego wzrok.
Chłopak przetoczył się na bok i przyciągając do siebie jej wciąż drżące ciało ucałował z uczuciem jej czoło. Gładził jej plecy i wsłuchując się w jej spokojny oddech mruczał „Angie” Stonesów.


Stanął przed drzwiami i mocno zastukał. Drzwi otworzyły się i stanął w nich zaspany Axl. Miał potargane włosy, kilkudniowy zarost i czuć było od niego mocny zapach papierosów.
-Cześć. Mam sprawę, mogę wejść?
-Witam pana Stradlina! Zapraszam.-ukłonił się i zrobił przejście przyjacielowi.
-Chodzi o Erin...-zaczął, rozglądając się po zagraconym i brudnym pomieszczeniu.
-Wiesz gdzie jest?!-Axl złapał go za przód koszulki i lekko potrząsnął.
-To nie ma znaczenia.-mruknął odpychając wokalistę.-Sprawa jest prosta, masz się stąd wynieść, to nie jest twój dom.
-A ty co, bawisz się teraz w jej obrońcę?! Mów gdzie jest!-krzyczał zezłoszczony.
-Nie rozmawiałem z nią ani razu, to nie ona mnie o to prosiła. Masz czas do jutra.-wyjaśnił i skierował się do drzwi.-A! Nie zapomnij tu posprzątać. Widzimy się na próbie, cześć!-dodał i wyszedł. Axl krzyknął i z całej siły kopnął leżącą na podłodze puszkę po piwie. Wszedł po schodach na górę i zadzwonił do Slasha.
-Już jesteś najebany czy wyjdziemy gdzieś wieczorem?-zapytał gdy tylko gitarzysta zgłosił się po drugiej stronie słuchawki.
-Wypiłem dzisiaj dopiero jedną butelkę. Przyjdź o ósmej!-zgodził się i odłożył słuchawkę.


-Cassie długo jeszcze?-Izzy zapukał do drzwi łazienki i przyłożył ucho do szyby.
-Już wychodzę!-odkrzyknęła dziewczyna kończąc rozczesywanie włosów. Po chwili wyszła z pomieszczenia i zaśmiała się na widok oszołomionej miny chłopaka. Delikatnie przyciągnął ją do siebie i napawał się obrazem jej pociągającego ciała.
-Całe kino umrze z zachwytu!-wyszczerzył się, leciutko skubiąc jej skórę na szyi. Cassie głośno się zaśmiała i pociągnęła bruneta w stronę wyjścia. Szli powoli w stronę kina trzymając się na ręce. Przez całą drogę opowiadali sobie o swoim dzieciństwie i anegdotkach z nim związanych. Dziewczyna rozbawiona żartami Izziego starła z oczu cały makijaż nad którym męczyła się pół godziny. Większą część seansu wygłupiali się obrzucając nawzajem popcornem lub tonęli w namiętnych pocałunkach. Niejednokrotnie upominał ich ktoś z widowni, ale oni kompletnie nie zaprzątali tym sobie głowy. Cassie zapominała przy chłopaku o wszystkich problemach; o rozstaniu ze Slashem, o sprawie z Erin i Axlem, o poronieniu. Gdy tylko byli razem on odbierał jej wszystkie troski i zastępował je monstrualnymi pokładami szczęścia.
-Ej, czemu wszyscy wychodzą?-zapytał Izzy i rozejrzał się dookoła.
-Koniec filmu!-zaśmiała się Cassie i łapiąc gitarzystę za rękę wyszła z nim na zewnątrz budynku. Znowu szli przed siebie szczelnie obejmując się ramionami. Ani na chwilę nie kończyły im się tematy na które mogliby rozmawiać choćby przez całą noc.
-Dalej mam być super-romatyczny i zabrać cię teraz na kolację przy świecach czy wolisz iść do baru na drinka?-mrugnął do niej i czule pocałował w skroń.
-Nie jestem głodna, więc drink w zupełności wystarczy!-uśmiechnęła się i mocniej wtuliła w jego ramię. Po kilkunastu minutach siedzieli w jednym z ulubionych barów Guns N' Roses. Mimo tego, że dalej mogliby rozmawiać, teraz po prostu patrzyli na siebie pijąc zamówione drinki.
-Przepraszam na chwilę, muszę do toalety.-skrzywił usta w zawstydzonym uśmiechu i zostawił Cassie samą. Rozglądała się po lokalu co chwilę machając do znajomych twarzy. W pewnym momencie przy stoliku na końcu sali dostrzegła sylwetkę mężczyzny, którego nie chciała już chyba nigdy więcej oglądać. Slash siedział odwrócony do niej plecami, przed nim był Axl, który zawzięcie starał się coś mu wytłumaczyć. Patrzyła na chłopców do momentu gdy zauważył ją Axl, który natychmiast powiedział o tym Slashowi. Gitarzysta odwrócił się we skazanym przez przyjaciela kierunku i zaniemówił widząc Cassie pierwszy raz od miesiąca. Wstał od stolika i lekko chwiejnym krokiem szedł do niej obijając się po drodze o przypadkowych ludzi.
-Ma...Malutka! Tak tęskniłem!-usiadł przed nią próbując ująć jej dłonie. Dziewczyna była zbyt oszołomiona by przynajmniej się ruszyć a co dopiero odpowiedzieć mu chociaż jednym słowem. Patrzyła na jego twarz, a przed oczami tak naprawdę miała wszystkie chwile, które razem przeżyli. Ich długie nocne rozmowy, wypady do klubów, romantyczne spacery, pasjonujący seks. Była pewna, że on czuł to samo co ona już po pierwszym spotkaniu. Widziała, że mówił coś do niej, ale ona niczego nie słyszała patrząc w jego oczy i wspominając każdy wspólny dzień. Po chwili chłopak poczuł na ramionach silny uścisk. Odwrócił się i napotkał na rozsierdzone oblicze Izziego.
-Spieprzaj stąd!-warknął i podszedł do Cassie. Otoczył ją ramieniem i pomógł wstać. Widział w jej oczach niemą prośbę by jak najszybciej opuścili lokal.
-To ty się odpierdol od mojej dziewczyny!-Slash pchnął go na stolik, próbując uderzyć. W okamgnieniu zebrał się obok tłum zwabiony perspektywą zapowiadającej się bójki. Cassie chciała odciągnąć mulata, ale poczuła, że ktoś łapie ją od tyłu w pasie i wynosi z tłumu. Krzyknęła i zaczęła się szarpać.
-Spokojnie, zostań tu, ja ich rozdzielę!-w „napastniku” rozpoznała Matta Soruma, gdy w końcu postawił ją na ziemi. Próbowała zajrzeć przez tłum gapiów, ale niczego nie dało się zauważyć. Zrezygnowana usiadła przy najbliższym stoliku i ukryła twarz w dłoniach.


Starał się iść jak najszybciej by zdążyć jeszcze przed ich powrotem. Był pewien, że między Slashem a Izzym dojdzie do konfrontacje, gdyż już wcześniej widział Cassie w towarzystwie rytmicznego. Postanowił więc, że pójdzie do mieszkania dziewczyny, był prawie całkiem pewien, że znajdzie tam Erin. Wspiął się na górę i nacisnął klamkę. Najciszej jak się dało szedł przez korytarz aż w końcu zajrzał do kuchni, w której zastał ukochaną przygotowującą kolację. Przez chwilę stał w drzwiach napawając się widokiem jej zgrabnej sylwetki odzianej tylko w szlafrok. Na ten widok od razu zrobiło mu się gorąco, a przez to prawie zapomniał po co tak naprawdę tu przyszedł. Erin odwróciła się, gdy zapukał we framugę drzwi i na jego widok ze strachem w oczach zrobiła krok w tył jednocześnie opuszczając na ziemię szklankę. Szybko schyliła się by posprzątać rozbite szkło.
-Skarbie, skaleczysz się.-ostrzegł Axl i klęknął by jej pomóc.
-Zo...Zostaw mnie!-jęknęła i odsunęła się pod samą ścianę. Szybko pozbierała kawałki i wrzuciła je do kosza. Nie chcąc patrzeć na chłopaka, odwróciła się do okna i szczelniej owinęła szlafrokiem.
Podszedł do niej i przejechał nosem po jej szyi.
-Wyjdź stąd! Nie chcę cię widzieć!-krzyknęła mocno go odpychając. W tym samym momencie usłyszeli odgłos otwieranych drzwi frontowych, a po chwili w kuchni pojawiła się Cassie i zakrwawiony Izzy.
-Co ty tu robisz?-zapytała zdziwiona Cassie na widok Axla.
-Przyszedłem do swojej dziewczyny.-odpowiedział i przybliżył się do Erin kładąc na jej ramieniu rękę, którą natychmiast strąciła.
-Chyba ci się coś pomyliło!- krzyknęła.-Wynoś się stąd.-dopowiedziała już spokojniej i wskazała mu drzwi.
-Nigdzie nie idę bez Erin.-odpowiedział i przyciągnął do siebie wciąż przestraszoną dziewczynę.
-Nie słyszałeś co powiedziała Cassie? Wyjdź stąd.-odezwał się Izzy, próbując wytrzeć krew wciąż sączącą się z pękniętej wargi. Axl mocniej przycisnął do siebie brunetkę i zaczął iść w stronę wyjścia. Dziewczyna zaczęła się szarpać próbując wyrwać się z silnego uścisku wokalisty.
-Puść ją!-Izzy zastąpił im drogę i z całej siły uderzył Axla w twarz. Ten momentalnie puścił dziewczynę i rzucił się na gitarzystę. Pchnął go na ścianę i kopnął w brzuch. Złapał jego podbródek w dwa palce, przez chwilę patrzył mu w oczy po czym wyszedł bez słowa. Cassie od razu podeszła do Erin i przytulając ją pytała czy nie zrobił jej żadnej krzywdy. Ta z kolei podziękowała Izziemu i poszła do pokoju mówiąc, że woli zostać sama. Chłopak usiadł na krześle, otarł krew i zaczął się śmiać.
-Dzisiaj biłem się więcej niż przez cały rok!-znów zaśmiał się i wyciągnął ręce do dziewczyny. Usiadła okrakiem na jego kolanach i zmierzwiła mu włosy.
-Musimy iść do łazienki i cię opatrzyć. Bardzo cię boli?-dotknęła jego brzucha.
-Ani trochę!-uśmiechnął się do niej i delikatnie pocałował w obojczyk. Wstała z jego kolan i pociągnęła go do łazienki. Kazała mu usiąść na wannie i zaczęła przygotowywać potrzebne jej akcesoria. Nasączyła wacik wodą i leciutko obmywała mu twarz. Syknął gdy na pękniętą wargę polała mu wodę utlenioną.
-Wstań, obejrzę twój brzuch.-poprosiła zdejmując z niego koszulkę. Izzy uśmiechnął się próbując ukryć reakcję na jej dłonie przesuwające się po jego torsie.
-Znasz się na tym?-zmarszczył brwi i spojrzał na dziewczynę.
-Moja mama była pielęgniarką. Zawsze opowiadała mi co się działo w szpitalu.-odpowiedziała naciskając jego brzuch w różnych miejscach.-Boli?-spytała w końcu. W odpowiedzi jej usta zamknięte zostały namiętnym pocałunkiem. Chwilę później gitarzysta spojrzał na nią z niemym pytaniem o pozwolenie. W tym wypadku odpowiedzią również był pocałunek.

piątek, 12 kwietnia 2013

3.

-Co zrobimy po powrocie?-zapytała chowając do walizki rzeczy Izziego. Od wyjścia ze szpitala cały czas zastanawiała się jak przebiegnie jej pierwsze spotkanie ze Slashem lub z Erin. Bała się ich reakcji na wieść o stracie dziecka. Miała ochotę zaszyć się w swoim małym mieszkaniu i nikogo nie widywać, przynajmniej na razie. Do tego wszystkiego wciąż rozmyślała o incydencie w szpitalu. Zupełnie nie wiedziała co w nią wstąpiło by całować przyjaciela. Przez następnych pięć dni w ogóle nie wracali do tematu, jakby to zdarzenie nigdy nie miało miejsca. Cassie jednak zdawała sobie sprawę, że nadejdzie w końcu moment, w którym będą musieli wszystko sobie wyjaśnić.
-Nie martw się, od razu pojedziesz do siebie, a ja jak gdyby nigdy nic wrócę do domu. Przecież nawet nie muszą wiedzieć, że wróciłaś i że por...i o tym co się stało.-dokończył zmieszany wycierając ręcznikiem mokre włosy. Dziwił go fakt takiego zachowania ze strony dziewczyny, choć z drugiej strony cieszył się, że nie jest załamana po takiej stracie. Domyślał się, że w obliczu związku z Hudsonem, Cassie przeżyłaby to dużo gorzej. Poronienie jakkolwiek źle by to zabrzmiało, stawiało ją w stosunkowo lepszej sytuacji. Dzięki temu nie musiała bać się o finanse, przyzwoity dach nad głową i trudy opieki nad niemowlakiem.
-Może i masz rację. Wiesz... z tego wszystkiego zapomniałam zapytać, co ciebie tak w ogóle tu przygnało?-zmarszczyła brwi i na chwile odkładając koszulę chłopaka usiadła na łóżku.
-Przyjechałem tu do Adlera...-urwał i westchnął.-Mała, on się całkowicie załamał przez to, że wyjebaliśmy go z zespołu! Mieszka tu z jakimiś frajerami i kiedy nie przyjadę jest naćpany tak, że ledwo stoi! Kurwa, martwię się o niego!-pokręcił ze zrezygnowaniem głową i opadł na łóżko.
-Dobrze, że z nim jesteś.-poklepała go po kolanie.-A może lepiej, żeby poszedł na jakiś odwyk?-zaproponowała i położyła się obok Stradlina.
-Myślisz, że mu o tym nie mówiłem? Ale do niego nic nie dociera. Mam tego dosyć...-przeczesał palcami włosy i popatrzył na Cassie. Właśnie teraz kolor jej oczu był najpiękniejszym jaki kiedykolwiek widział. Powoli zbliżał do niej swoją twarz i gdy już prawie się stykali, poderwał się na równe nogi i biorąc ze stolika paczkę papierosów wyszedł na balkon. Dziewczyna dokończyła pakowanie jego rzeczy i szybko weszła do łazienki by wziąć prysznic. Stojąc pod strumieniem gorącej wody zastanawiała się nad tym jak potoczy się jej znajomość z Izzym. Naprawdę bardzo go lubiła, wydawał jej się zupełnie inny niż reszta chłopaków z zespołu. Mimo tego, że czasem był trochę aspołeczny i skryty miał dobre serce i wiedziała, że może na niego liczyć. Wyszła z kabiny i zaczęła się ubierać, po chwili usłyszała delikatne pukanie i stłumiony głos Izziego.
-Mała, za pół godziny mamy autobus...zdążysz?
-Jasne, zaraz wychodzę!-krzyknęła, wiążąc włosy. Czuła się bardzo zmieszana perspektywą podróżowania z Izzym do Los Angeles. Nie wiedziała jak potoczą się ich dalsze losy i nie byłą pewnie jak sama chce by się potoczyły. Wyszła z łazienki i uśmiechając się do chłopaka wzięła swoją walizkę. Zeszli na dół i wymeldowali się ze swoich pokoi. Przez całą drogę na przystanek nie zamienili ze sobą ani słowa. Gitarzysta uparł się, że będzie niósł obie walizki, gdyż lekarz zabronił na razie przemęczać się Cassie.
-Kiedy jedziecie w trasę?-spytała gdy siedzieli już w autobusie wiozącym ich w stronę Los Angeles.
-5 grudnia.-spojrzał na nią z zaciekawieniem.-Nie chcesz zostać sama?
-Nie...-zaśmiała się.-Jakoś sobie poradzę, nie martw się.-odwróciła głowę i zapatrzyła się przez okno.

Wszedł do domu i usłyszał śmiechy dochodzące z kuchni. Przekroczył próg pomieszczenia i zauważył Erin w towarzystwie wysokiego przystojnego bruneta. Miał pociągłą twarz, bardzo krótkie czarne włosy i głębokie brązowe oczy. Siedział przy stole i wesoło gawędził z dziewczyną jedząc ciastka i popijając herbatę.
-O, cześć kochanie!-Erin podeszła i cmoknęła Axla w policzek.-To Josh, mój przyjaciel ze szkoły. Właśnie przejeżdżał obok i zobaczył mnie na podwórku! Właśnie jechał w odwiedziny do krewnych! Nie widzieliśmy się chyba z pięć lat! Zabawne spotkanie!-zaśmiała się i jeszcze raz pocałowała ukochanego.
-Cześć. Jestem Josh!-chłopak wstał i wyciągnął rękę w stronę wokalisty. Ten mrucząc swoje imię dokładnie zmierzył go wzrokiem i mocno ścisnął jego dłoń. Wymienili szybko kilka zdań po czym gość pożegnał się i wyszedł. Axl puścił Erin z silnego uścisku i wyjął z lodówki piwo.
-Kto to jest?-zapytał stojąc tyłem do niej i wyglądając przez okno.
-Przecież wszystko ci powiedziałam, to Josh, znamy się ze szkoły.-odparła zaczynając szykować kolację.
-Pracujesz jutro czy nie pójdziesz ze mną na próbę?-usiadł przy stole i obserwował jej ruchy.
-Nie mam jutro żadnych zdjęć, ale umówiłam się z Joshem na kawę...-zerknęła na niego, gdy usłyszała brzęk tłuczonego szkła. Odwróciła się i nadepnęła na kawałek szkła z rozbitej butelki. Podniosła przerażony wzrok i napotkała wzburzone oblicze Axla, który stał na środku i mocno zaciskał pięści.
-Gdzie kurwa idziesz?!-wrzasnął podchodząc do niej z uniesioną ręką. Stał przez chwilę przy przestraszonej dziewczynie po czym uderzył otwartą dłonią w jej policzek. Szok mieszający się ze strachem nie pozwalał jej na spojrzenie w stronę wokalisty. Chłopak chciał coś powiedzieć, ale Erin zerwała się i szybko wybiegła przed dom.


Czuła, że nie może tam wejść, bała się, wstydziła. Czuła również, że nie ma innego wyjścia. Stanęła przed drzwiami i zapukała bardzo cicho. Nie uzyskawszy odpowiedzi, zrobiła to jeszcze raz trochę głośniej i szybko jakby bojąc się odezwy zrobiła krok w stronę schodów.
-Erin?- dobiegło ją ciche pytanie, gdy była już na samym dole.-Co ty tu robisz? Stało się coś?
Weszła z powrotem na górę i niepewnie wkroczyła do mieszkania Cassie. Stała w przedpokoju ze spuszczoną głową i układała sobie w niej historię, którą opowie siostrze.
-Uderzył mnie...-powiedziała w końcu szczerze.-Nie wiedziałam gdzie mam pójść i co zrobić...to głupie, wybacz.
-Poczekaj!-Cassie przytrzymała jej ramiona, gdy już miała wychodzić. Zaprowadziła ją do salonu i posadziła na kanapie. Usiadła w fotelu naprzeciwko i przyjrzała jej się dokładnie. Teraz dokładnie widziała zaczerwienienie na policzku, które za parę dni zmieni się w ogromnego siniaka.
-A co z...?-Erin głową wskazała na brzuch siostry, by nie rozwijać tematu Axla.
-Poroniłam.-ucięła krótko i odwróciła wzrok w stronę okna. Kątem oka zauważyła zmieszanie Erin, która nerwowo obrywała skórki przy paznokciach.
-Przepraszam. Nie wiedziałam.-wymamrotała po kilku minutach.
-Zostaniesz u mnie. Nie przyjmuję sprzeciwu. Jutro porozmawiamy, naszykuję pokój.-powiedziała szybko i wyszła z salonu.


Otworzyła oczy i spojrzała na zegarek stojący na szafce nocnej. Była dopiero ósma więc wzięła kilka głębszych oddechów i wstała z łóżka. Zajrzała do drugiego pokoju i przez chwilę patrzyła na zwiniętą w kłębek Erin. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je i ujrzała uśmiechniętą twarz Izziego.
-Gotowa na lekcję surfingu?- zapytał podnosząc do góry deskę.
-Izzy...na śmierć zapomniałam!-uderzyła się otwartą dłonią w czoło i otworzyła drzwi szerzej by mógł wejść do środka.-Tak mi głupio, bo ci obiecałam, ale przez sprawę z Erin wyleciało mi z głowy.
-Jaką sprawę z Erin?-zmarszczył brwi i rozejrzał się po mieszkaniu.
-Chodź do kuchni, opowiem ci.-popchnęła go lekko w stronę drzwi. Wskazała mu krzesło, a sama zajęła się robieniem herbaty. -Przyszła do mnie wczoraj wieczorem...Axl ją uderzył.-zaczęła ściszonym głosem bojąc się, że jej siostra właśnie się obudziła i słyszy o czym rozmawiają. Izzy westchnął głośno i przetarł dłonią twarz. Podszedł do niej gdy zauważył, że jej oczy lekko się zaszkliły. Otoczył ją ramionami i lekko zakołysał. Omiótł spojrzeniem całą jej twarz i delikatnie musnął jej wargi. Niepewnie odwzajemniła pocałunek mocno zaciskając palce na jego przedramionach. Gitarzysta z każdą chwilą coraz namiętniej wpijał się w wargi dziewczyny przyciskając ją całym ciałem do blatu. Po kilku minutach oderwał się od jej ust i lekko dysząc oparł swoje czoło o jej. Odszedł kilka kroków dalej, gdy kątem oka zobaczył stojącą w progu Erin.
-Przepraszam, chyba przeszkadzam...-uśmiechnęła się nerwowo i skierowała z powrotem do spokoju.
-Poczekaj! Zaraz zrobię śniadanie.-krzyknęła Cassie i przepraszająco spojrzała na Izziego.


Nagłym szarpnięciem otworzył drzwi i nie siląc się na choćby jedno słowo powitania dopadł do siedzącego na kanapie Duffa.
-Gdzie ona jest?!-warknął łapiąc go za koszulkę i podnoszą do góry.
-Kto? Pojebało cię?!-odepchnął zirytowanego Axla i otarł twarz z rozlanego piwa.
-Erin!-krzyczał i nerwowo chodząc po domu zaglądał go każdego z pomieszczeń. Był przekonany, że po wczorajszym incydencie poszła szukać pomocy do chłopaków. Wciąż tkwiła w nim jeszcze złość na faceta, którego widział w mieszkaniu dziewczyny. Nie mógł znieść myśli, że ona może spotykać się z innym, nawet jeżeli miałoby to być tylko i wyłącznie spotkanie koleżeńskie. Wbiegł po schodach na górę i wszedł do pokoju Slasha. Nie dziwił go widok przyjaciela leżącego na środku pokoju pijącego Danielsa i mocno zaciskającego w dłoni strzykawkę. Podszedł bliżej i dla otrzeźwienia lekko uderzył gitarzystę w policzek.
-Widziałeś Erin?-zapytał, gdy ten lekko otworzył powieki.
-K...Ko...go?-wydukał próbując powstrzymać plączący się język.
-Erin! Moja dziew...zresztą nie ważne.-burknął i zostawiając chłopaka w spokoju usiadł na zagraconym łóżku. Gitarzysta podniósł się na łokciach i mętnym wzrokiem patrzył na Axla.
-Kocham ją.-mruknął słabo uśmiechając się do wokalisty.
-Kogo?-zmarszczył brwi i ze zdziwieniem patrzył na chłopaka.
-Cassie...-odpowiedział cicho i zaczął się śmiać.