piątek, 12 kwietnia 2013

3.

-Co zrobimy po powrocie?-zapytała chowając do walizki rzeczy Izziego. Od wyjścia ze szpitala cały czas zastanawiała się jak przebiegnie jej pierwsze spotkanie ze Slashem lub z Erin. Bała się ich reakcji na wieść o stracie dziecka. Miała ochotę zaszyć się w swoim małym mieszkaniu i nikogo nie widywać, przynajmniej na razie. Do tego wszystkiego wciąż rozmyślała o incydencie w szpitalu. Zupełnie nie wiedziała co w nią wstąpiło by całować przyjaciela. Przez następnych pięć dni w ogóle nie wracali do tematu, jakby to zdarzenie nigdy nie miało miejsca. Cassie jednak zdawała sobie sprawę, że nadejdzie w końcu moment, w którym będą musieli wszystko sobie wyjaśnić.
-Nie martw się, od razu pojedziesz do siebie, a ja jak gdyby nigdy nic wrócę do domu. Przecież nawet nie muszą wiedzieć, że wróciłaś i że por...i o tym co się stało.-dokończył zmieszany wycierając ręcznikiem mokre włosy. Dziwił go fakt takiego zachowania ze strony dziewczyny, choć z drugiej strony cieszył się, że nie jest załamana po takiej stracie. Domyślał się, że w obliczu związku z Hudsonem, Cassie przeżyłaby to dużo gorzej. Poronienie jakkolwiek źle by to zabrzmiało, stawiało ją w stosunkowo lepszej sytuacji. Dzięki temu nie musiała bać się o finanse, przyzwoity dach nad głową i trudy opieki nad niemowlakiem.
-Może i masz rację. Wiesz... z tego wszystkiego zapomniałam zapytać, co ciebie tak w ogóle tu przygnało?-zmarszczyła brwi i na chwile odkładając koszulę chłopaka usiadła na łóżku.
-Przyjechałem tu do Adlera...-urwał i westchnął.-Mała, on się całkowicie załamał przez to, że wyjebaliśmy go z zespołu! Mieszka tu z jakimiś frajerami i kiedy nie przyjadę jest naćpany tak, że ledwo stoi! Kurwa, martwię się o niego!-pokręcił ze zrezygnowaniem głową i opadł na łóżko.
-Dobrze, że z nim jesteś.-poklepała go po kolanie.-A może lepiej, żeby poszedł na jakiś odwyk?-zaproponowała i położyła się obok Stradlina.
-Myślisz, że mu o tym nie mówiłem? Ale do niego nic nie dociera. Mam tego dosyć...-przeczesał palcami włosy i popatrzył na Cassie. Właśnie teraz kolor jej oczu był najpiękniejszym jaki kiedykolwiek widział. Powoli zbliżał do niej swoją twarz i gdy już prawie się stykali, poderwał się na równe nogi i biorąc ze stolika paczkę papierosów wyszedł na balkon. Dziewczyna dokończyła pakowanie jego rzeczy i szybko weszła do łazienki by wziąć prysznic. Stojąc pod strumieniem gorącej wody zastanawiała się nad tym jak potoczy się jej znajomość z Izzym. Naprawdę bardzo go lubiła, wydawał jej się zupełnie inny niż reszta chłopaków z zespołu. Mimo tego, że czasem był trochę aspołeczny i skryty miał dobre serce i wiedziała, że może na niego liczyć. Wyszła z kabiny i zaczęła się ubierać, po chwili usłyszała delikatne pukanie i stłumiony głos Izziego.
-Mała, za pół godziny mamy autobus...zdążysz?
-Jasne, zaraz wychodzę!-krzyknęła, wiążąc włosy. Czuła się bardzo zmieszana perspektywą podróżowania z Izzym do Los Angeles. Nie wiedziała jak potoczą się ich dalsze losy i nie byłą pewnie jak sama chce by się potoczyły. Wyszła z łazienki i uśmiechając się do chłopaka wzięła swoją walizkę. Zeszli na dół i wymeldowali się ze swoich pokoi. Przez całą drogę na przystanek nie zamienili ze sobą ani słowa. Gitarzysta uparł się, że będzie niósł obie walizki, gdyż lekarz zabronił na razie przemęczać się Cassie.
-Kiedy jedziecie w trasę?-spytała gdy siedzieli już w autobusie wiozącym ich w stronę Los Angeles.
-5 grudnia.-spojrzał na nią z zaciekawieniem.-Nie chcesz zostać sama?
-Nie...-zaśmiała się.-Jakoś sobie poradzę, nie martw się.-odwróciła głowę i zapatrzyła się przez okno.

Wszedł do domu i usłyszał śmiechy dochodzące z kuchni. Przekroczył próg pomieszczenia i zauważył Erin w towarzystwie wysokiego przystojnego bruneta. Miał pociągłą twarz, bardzo krótkie czarne włosy i głębokie brązowe oczy. Siedział przy stole i wesoło gawędził z dziewczyną jedząc ciastka i popijając herbatę.
-O, cześć kochanie!-Erin podeszła i cmoknęła Axla w policzek.-To Josh, mój przyjaciel ze szkoły. Właśnie przejeżdżał obok i zobaczył mnie na podwórku! Właśnie jechał w odwiedziny do krewnych! Nie widzieliśmy się chyba z pięć lat! Zabawne spotkanie!-zaśmiała się i jeszcze raz pocałowała ukochanego.
-Cześć. Jestem Josh!-chłopak wstał i wyciągnął rękę w stronę wokalisty. Ten mrucząc swoje imię dokładnie zmierzył go wzrokiem i mocno ścisnął jego dłoń. Wymienili szybko kilka zdań po czym gość pożegnał się i wyszedł. Axl puścił Erin z silnego uścisku i wyjął z lodówki piwo.
-Kto to jest?-zapytał stojąc tyłem do niej i wyglądając przez okno.
-Przecież wszystko ci powiedziałam, to Josh, znamy się ze szkoły.-odparła zaczynając szykować kolację.
-Pracujesz jutro czy nie pójdziesz ze mną na próbę?-usiadł przy stole i obserwował jej ruchy.
-Nie mam jutro żadnych zdjęć, ale umówiłam się z Joshem na kawę...-zerknęła na niego, gdy usłyszała brzęk tłuczonego szkła. Odwróciła się i nadepnęła na kawałek szkła z rozbitej butelki. Podniosła przerażony wzrok i napotkała wzburzone oblicze Axla, który stał na środku i mocno zaciskał pięści.
-Gdzie kurwa idziesz?!-wrzasnął podchodząc do niej z uniesioną ręką. Stał przez chwilę przy przestraszonej dziewczynie po czym uderzył otwartą dłonią w jej policzek. Szok mieszający się ze strachem nie pozwalał jej na spojrzenie w stronę wokalisty. Chłopak chciał coś powiedzieć, ale Erin zerwała się i szybko wybiegła przed dom.


Czuła, że nie może tam wejść, bała się, wstydziła. Czuła również, że nie ma innego wyjścia. Stanęła przed drzwiami i zapukała bardzo cicho. Nie uzyskawszy odpowiedzi, zrobiła to jeszcze raz trochę głośniej i szybko jakby bojąc się odezwy zrobiła krok w stronę schodów.
-Erin?- dobiegło ją ciche pytanie, gdy była już na samym dole.-Co ty tu robisz? Stało się coś?
Weszła z powrotem na górę i niepewnie wkroczyła do mieszkania Cassie. Stała w przedpokoju ze spuszczoną głową i układała sobie w niej historię, którą opowie siostrze.
-Uderzył mnie...-powiedziała w końcu szczerze.-Nie wiedziałam gdzie mam pójść i co zrobić...to głupie, wybacz.
-Poczekaj!-Cassie przytrzymała jej ramiona, gdy już miała wychodzić. Zaprowadziła ją do salonu i posadziła na kanapie. Usiadła w fotelu naprzeciwko i przyjrzała jej się dokładnie. Teraz dokładnie widziała zaczerwienienie na policzku, które za parę dni zmieni się w ogromnego siniaka.
-A co z...?-Erin głową wskazała na brzuch siostry, by nie rozwijać tematu Axla.
-Poroniłam.-ucięła krótko i odwróciła wzrok w stronę okna. Kątem oka zauważyła zmieszanie Erin, która nerwowo obrywała skórki przy paznokciach.
-Przepraszam. Nie wiedziałam.-wymamrotała po kilku minutach.
-Zostaniesz u mnie. Nie przyjmuję sprzeciwu. Jutro porozmawiamy, naszykuję pokój.-powiedziała szybko i wyszła z salonu.


Otworzyła oczy i spojrzała na zegarek stojący na szafce nocnej. Była dopiero ósma więc wzięła kilka głębszych oddechów i wstała z łóżka. Zajrzała do drugiego pokoju i przez chwilę patrzyła na zwiniętą w kłębek Erin. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je i ujrzała uśmiechniętą twarz Izziego.
-Gotowa na lekcję surfingu?- zapytał podnosząc do góry deskę.
-Izzy...na śmierć zapomniałam!-uderzyła się otwartą dłonią w czoło i otworzyła drzwi szerzej by mógł wejść do środka.-Tak mi głupio, bo ci obiecałam, ale przez sprawę z Erin wyleciało mi z głowy.
-Jaką sprawę z Erin?-zmarszczył brwi i rozejrzał się po mieszkaniu.
-Chodź do kuchni, opowiem ci.-popchnęła go lekko w stronę drzwi. Wskazała mu krzesło, a sama zajęła się robieniem herbaty. -Przyszła do mnie wczoraj wieczorem...Axl ją uderzył.-zaczęła ściszonym głosem bojąc się, że jej siostra właśnie się obudziła i słyszy o czym rozmawiają. Izzy westchnął głośno i przetarł dłonią twarz. Podszedł do niej gdy zauważył, że jej oczy lekko się zaszkliły. Otoczył ją ramionami i lekko zakołysał. Omiótł spojrzeniem całą jej twarz i delikatnie musnął jej wargi. Niepewnie odwzajemniła pocałunek mocno zaciskając palce na jego przedramionach. Gitarzysta z każdą chwilą coraz namiętniej wpijał się w wargi dziewczyny przyciskając ją całym ciałem do blatu. Po kilku minutach oderwał się od jej ust i lekko dysząc oparł swoje czoło o jej. Odszedł kilka kroków dalej, gdy kątem oka zobaczył stojącą w progu Erin.
-Przepraszam, chyba przeszkadzam...-uśmiechnęła się nerwowo i skierowała z powrotem do spokoju.
-Poczekaj! Zaraz zrobię śniadanie.-krzyknęła Cassie i przepraszająco spojrzała na Izziego.


Nagłym szarpnięciem otworzył drzwi i nie siląc się na choćby jedno słowo powitania dopadł do siedzącego na kanapie Duffa.
-Gdzie ona jest?!-warknął łapiąc go za koszulkę i podnoszą do góry.
-Kto? Pojebało cię?!-odepchnął zirytowanego Axla i otarł twarz z rozlanego piwa.
-Erin!-krzyczał i nerwowo chodząc po domu zaglądał go każdego z pomieszczeń. Był przekonany, że po wczorajszym incydencie poszła szukać pomocy do chłopaków. Wciąż tkwiła w nim jeszcze złość na faceta, którego widział w mieszkaniu dziewczyny. Nie mógł znieść myśli, że ona może spotykać się z innym, nawet jeżeli miałoby to być tylko i wyłącznie spotkanie koleżeńskie. Wbiegł po schodach na górę i wszedł do pokoju Slasha. Nie dziwił go widok przyjaciela leżącego na środku pokoju pijącego Danielsa i mocno zaciskającego w dłoni strzykawkę. Podszedł bliżej i dla otrzeźwienia lekko uderzył gitarzystę w policzek.
-Widziałeś Erin?-zapytał, gdy ten lekko otworzył powieki.
-K...Ko...go?-wydukał próbując powstrzymać plączący się język.
-Erin! Moja dziew...zresztą nie ważne.-burknął i zostawiając chłopaka w spokoju usiadł na zagraconym łóżku. Gitarzysta podniósł się na łokciach i mętnym wzrokiem patrzył na Axla.
-Kocham ją.-mruknął słabo uśmiechając się do wokalisty.
-Kogo?-zmarszczył brwi i ze zdziwieniem patrzył na chłopaka.
-Cassie...-odpowiedział cicho i zaczął się śmiać.

4 komentarze:

  1. Jesteś genialna!!!!!
    Izzy jest taki kochany i opiekuńczy, troszczy się o Cassie i chyba coś do niej czuje, skoro ciągnie go do niej. Biedny Steven, pogrąża się jeszcze bardziej. Dobrze, że Stradlin go odwiedza, bo inaczej mogłoby być już po nim.
    Axl...wiedziałam, że kiedyś do tego dojdzie, ale myślałam że tak kocha Erin, że jej tego nie zrobi. Wpadł w furię, bo umówiła się z kolegą??? To możliwe tylko u Rudego...a teraz myśli, że tak po prostu mu wybaczy? Dobrze, że znalazła spokój u siostry :)
    I Slash kocha Cassie...mówił to serio czy był po prostu naćpany? Ciężko go rozgryźć i dlatego czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Łooo Czuję się zmiażdżona tym rozdziałem i Twoim talentem <33
    Izzy jest mega uroczy i słodki :D Fajnie, że stara się odwiedzać Adlera.. Też uważam, że powinni go wysłać na odwyk, ale bez chęci Stevena, nic się nie da zrobić...
    No i Axl pokazał swoją prawdziwą twarz.. Szkoda :C Przecież to był tylko kolega! Dobrze, że Erin ma Cassie i mogła do niej pójść.
    Jakoś tak mi się fajnie zrobiło jak pisałaś o tym, jak Izzy zaczął całować Cassie w tej kuchni :D Zupełnie nie wiem dlaczego, haha :D
    Slash kocha Cassie... trochę późno to zrozumiał, bo ona już coś chyba ze Stradlinem... mam nadzieję, że nie będzie komplikował im życia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zapraszam na nowy rozdział: http://only-love-can-save-you.blogspot.com/

      Usuń
  3. Zapraszam na nowy rozdział :) http://the-flames-burned-out.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń