-Co zrobimy po powrocie?-zapytała
chowając do walizki rzeczy Izziego. Od wyjścia ze szpitala cały
czas zastanawiała się jak przebiegnie jej pierwsze spotkanie ze
Slashem lub z Erin. Bała się ich reakcji na wieść o stracie
dziecka. Miała ochotę zaszyć się w swoim małym mieszkaniu i
nikogo nie widywać, przynajmniej na razie. Do tego wszystkiego wciąż
rozmyślała o incydencie w szpitalu. Zupełnie nie wiedziała co w
nią wstąpiło by całować przyjaciela. Przez następnych pięć
dni w ogóle nie wracali do tematu, jakby to zdarzenie nigdy nie
miało miejsca. Cassie jednak zdawała sobie sprawę, że nadejdzie w
końcu moment, w którym będą musieli wszystko sobie wyjaśnić.
-Nie martw się, od razu pojedziesz do
siebie, a ja jak gdyby nigdy nic wrócę do domu. Przecież nawet nie
muszą wiedzieć, że wróciłaś i że por...i o tym co się
stało.-dokończył zmieszany wycierając ręcznikiem mokre włosy.
Dziwił go fakt takiego zachowania ze strony dziewczyny, choć z
drugiej strony cieszył się, że nie jest załamana po takiej
stracie. Domyślał się, że w obliczu związku z Hudsonem, Cassie
przeżyłaby to dużo gorzej. Poronienie jakkolwiek źle by to
zabrzmiało, stawiało ją w stosunkowo lepszej sytuacji. Dzięki
temu nie musiała bać się o finanse, przyzwoity dach nad głową i
trudy opieki nad niemowlakiem.
-Może i masz rację. Wiesz... z tego
wszystkiego zapomniałam zapytać, co ciebie tak w ogóle tu
przygnało?-zmarszczyła brwi i na chwile odkładając koszulę
chłopaka usiadła na łóżku.
-Przyjechałem tu do Adlera...-urwał i
westchnął.-Mała, on się całkowicie załamał przez to, że
wyjebaliśmy go z zespołu! Mieszka tu z jakimiś frajerami i kiedy
nie przyjadę jest naćpany tak, że ledwo stoi! Kurwa, martwię się
o niego!-pokręcił ze zrezygnowaniem głową i opadł na łóżko.
-Dobrze, że z nim jesteś.-poklepała
go po kolanie.-A może lepiej, żeby poszedł na jakiś
odwyk?-zaproponowała i położyła się obok Stradlina.
-Myślisz, że mu o tym nie mówiłem?
Ale do niego nic nie dociera. Mam tego dosyć...-przeczesał palcami
włosy i popatrzył na Cassie. Właśnie teraz kolor jej oczu był
najpiękniejszym jaki kiedykolwiek widział. Powoli zbliżał do niej
swoją twarz i gdy już prawie się stykali, poderwał się na równe
nogi i biorąc ze stolika paczkę papierosów wyszedł na balkon.
Dziewczyna dokończyła pakowanie jego rzeczy i szybko weszła do
łazienki by wziąć prysznic. Stojąc pod strumieniem gorącej wody
zastanawiała się nad tym jak potoczy się jej znajomość z Izzym.
Naprawdę bardzo go lubiła, wydawał jej się zupełnie inny niż
reszta chłopaków z zespołu. Mimo tego, że czasem był trochę
aspołeczny i skryty miał dobre serce i wiedziała, że może na
niego liczyć. Wyszła z kabiny i zaczęła się ubierać, po chwili
usłyszała delikatne pukanie i stłumiony głos Izziego.
-Mała, za pół godziny mamy
autobus...zdążysz?
-Jasne, zaraz wychodzę!-krzyknęła,
wiążąc włosy. Czuła się bardzo zmieszana perspektywą
podróżowania z Izzym do Los Angeles. Nie wiedziała jak potoczą
się ich dalsze losy i nie byłą pewnie jak sama chce by się
potoczyły. Wyszła z łazienki i uśmiechając się do chłopaka
wzięła swoją walizkę. Zeszli na dół i wymeldowali się ze
swoich pokoi. Przez całą drogę na przystanek nie zamienili ze sobą
ani słowa. Gitarzysta uparł się, że będzie niósł obie walizki,
gdyż lekarz zabronił na razie przemęczać się Cassie.
-Kiedy jedziecie w trasę?-spytała gdy
siedzieli już w autobusie wiozącym ich w stronę Los Angeles.
-5 grudnia.-spojrzał na nią z
zaciekawieniem.-Nie chcesz zostać sama?
-Nie...-zaśmiała się.-Jakoś sobie
poradzę, nie martw się.-odwróciła głowę i zapatrzyła się
przez okno.
Wszedł do domu i usłyszał śmiechy
dochodzące z kuchni. Przekroczył próg pomieszczenia i zauważył
Erin w towarzystwie wysokiego przystojnego bruneta. Miał pociągłą
twarz, bardzo krótkie czarne włosy i głębokie brązowe oczy.
Siedział przy stole i wesoło gawędził z dziewczyną jedząc
ciastka i popijając herbatę.
-O, cześć kochanie!-Erin podeszła i
cmoknęła Axla w policzek.-To Josh, mój przyjaciel ze szkoły.
Właśnie przejeżdżał obok i zobaczył mnie na podwórku! Właśnie
jechał w odwiedziny do krewnych! Nie widzieliśmy się chyba z pięć
lat! Zabawne spotkanie!-zaśmiała się i jeszcze raz pocałowała
ukochanego.
-Cześć. Jestem Josh!-chłopak wstał
i wyciągnął rękę w stronę wokalisty. Ten mrucząc swoje imię
dokładnie zmierzył go wzrokiem i mocno ścisnął jego dłoń.
Wymienili szybko kilka zdań po czym gość pożegnał się i
wyszedł. Axl puścił Erin z silnego uścisku i wyjął z lodówki
piwo.
-Kto to jest?-zapytał stojąc tyłem
do niej i wyglądając przez okno.
-Przecież wszystko ci powiedziałam,
to Josh, znamy się ze szkoły.-odparła zaczynając szykować
kolację.
-Pracujesz jutro czy nie pójdziesz ze
mną na próbę?-usiadł przy stole i obserwował jej ruchy.
-Nie mam jutro żadnych zdjęć, ale
umówiłam się z Joshem na kawę...-zerknęła na niego, gdy
usłyszała brzęk tłuczonego szkła. Odwróciła się i nadepnęła
na kawałek szkła z rozbitej butelki. Podniosła przerażony wzrok i
napotkała wzburzone oblicze Axla, który stał na środku i mocno
zaciskał pięści.
-Gdzie kurwa idziesz?!-wrzasnął
podchodząc do niej z uniesioną ręką. Stał przez chwilę przy
przestraszonej dziewczynie po czym uderzył otwartą dłonią w jej
policzek. Szok mieszający się ze strachem nie pozwalał jej na
spojrzenie w stronę wokalisty. Chłopak chciał coś powiedzieć,
ale Erin zerwała się i szybko wybiegła przed dom.
Czuła, że nie może tam wejść, bała
się, wstydziła. Czuła również, że nie ma innego wyjścia.
Stanęła przed drzwiami i zapukała bardzo cicho. Nie uzyskawszy
odpowiedzi, zrobiła to jeszcze raz trochę głośniej i szybko jakby
bojąc się odezwy zrobiła krok w stronę schodów.
-Erin?- dobiegło ją ciche pytanie,
gdy była już na samym dole.-Co ty tu robisz? Stało się coś?
Weszła z powrotem na górę i
niepewnie wkroczyła do mieszkania Cassie. Stała w przedpokoju ze
spuszczoną głową i układała sobie w niej historię, którą
opowie siostrze.
-Uderzył mnie...-powiedziała w końcu
szczerze.-Nie wiedziałam gdzie mam pójść i co zrobić...to
głupie, wybacz.
-Poczekaj!-Cassie przytrzymała jej
ramiona, gdy już miała wychodzić. Zaprowadziła ją do salonu i
posadziła na kanapie. Usiadła w fotelu naprzeciwko i przyjrzała
jej się dokładnie. Teraz dokładnie widziała zaczerwienienie na
policzku, które za parę dni zmieni się w ogromnego siniaka.
-A co z...?-Erin głową wskazała na
brzuch siostry, by nie rozwijać tematu Axla.
-Poroniłam.-ucięła krótko i
odwróciła wzrok w stronę okna. Kątem oka zauważyła zmieszanie
Erin, która nerwowo obrywała skórki przy paznokciach.
-Przepraszam. Nie
wiedziałam.-wymamrotała po kilku minutach.
-Zostaniesz u mnie. Nie przyjmuję
sprzeciwu. Jutro porozmawiamy, naszykuję pokój.-powiedziała szybko
i wyszła z salonu.
Otworzyła oczy i spojrzała na zegarek
stojący na szafce nocnej. Była dopiero ósma więc wzięła kilka
głębszych oddechów i wstała z łóżka. Zajrzała do drugiego
pokoju i przez chwilę patrzyła na zwiniętą w kłębek Erin. Po
chwili usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je i ujrzała
uśmiechniętą twarz Izziego.
-Gotowa na lekcję surfingu?- zapytał
podnosząc do góry deskę.
-Izzy...na śmierć
zapomniałam!-uderzyła się otwartą dłonią w czoło i otworzyła
drzwi szerzej by mógł wejść do środka.-Tak mi głupio, bo ci
obiecałam, ale przez sprawę z Erin wyleciało mi z głowy.
-Jaką sprawę z Erin?-zmarszczył brwi
i rozejrzał się po mieszkaniu.
-Chodź do kuchni, opowiem
ci.-popchnęła go lekko w stronę drzwi. Wskazała mu krzesło, a
sama zajęła się robieniem herbaty. -Przyszła do mnie wczoraj
wieczorem...Axl ją uderzył.-zaczęła ściszonym głosem bojąc
się, że jej siostra właśnie się obudziła i słyszy o czym
rozmawiają. Izzy westchnął głośno i przetarł dłonią twarz.
Podszedł do niej gdy zauważył, że jej oczy lekko się zaszkliły.
Otoczył ją ramionami i lekko zakołysał. Omiótł spojrzeniem całą
jej twarz i delikatnie musnął jej wargi. Niepewnie odwzajemniła
pocałunek mocno zaciskając palce na jego przedramionach. Gitarzysta
z każdą chwilą coraz namiętniej wpijał się w wargi dziewczyny
przyciskając ją całym ciałem do blatu. Po kilku minutach oderwał
się od jej ust i lekko dysząc oparł swoje czoło o jej. Odszedł
kilka kroków dalej, gdy kątem oka zobaczył stojącą w progu Erin.
-Przepraszam, chyba
przeszkadzam...-uśmiechnęła się nerwowo i skierowała z powrotem
do spokoju.
-Poczekaj! Zaraz zrobię
śniadanie.-krzyknęła Cassie i przepraszająco spojrzała na
Izziego.
Nagłym szarpnięciem otworzył drzwi i
nie siląc się na choćby jedno słowo powitania dopadł do
siedzącego na kanapie Duffa.
-Gdzie ona jest?!-warknął łapiąc go
za koszulkę i podnoszą do góry.
-Kto? Pojebało cię?!-odepchnął
zirytowanego Axla i otarł twarz z rozlanego piwa.
-Erin!-krzyczał i nerwowo chodząc po
domu zaglądał go każdego z pomieszczeń. Był przekonany, że po
wczorajszym incydencie poszła szukać pomocy do chłopaków. Wciąż
tkwiła w nim jeszcze złość na faceta, którego widział w
mieszkaniu dziewczyny. Nie mógł znieść myśli, że ona może
spotykać się z innym, nawet jeżeli miałoby to być tylko i
wyłącznie spotkanie koleżeńskie. Wbiegł po schodach na górę i
wszedł do pokoju Slasha. Nie dziwił go widok przyjaciela leżącego
na środku pokoju pijącego Danielsa i mocno zaciskającego w dłoni
strzykawkę. Podszedł bliżej i dla otrzeźwienia lekko uderzył
gitarzystę w policzek.
-Widziałeś Erin?-zapytał, gdy ten
lekko otworzył powieki.
-K...Ko...go?-wydukał próbując
powstrzymać plączący się język.
-Erin! Moja dziew...zresztą nie
ważne.-burknął i zostawiając chłopaka w spokoju usiadł na
zagraconym łóżku. Gitarzysta podniósł się na łokciach i mętnym
wzrokiem patrzył na Axla.
-Kocham ją.-mruknął słabo
uśmiechając się do wokalisty.
-Kogo?-zmarszczył brwi i ze
zdziwieniem patrzył na chłopaka.
-Cassie...-odpowiedział cicho i zaczął
się śmiać.
Jesteś genialna!!!!!
OdpowiedzUsuńIzzy jest taki kochany i opiekuńczy, troszczy się o Cassie i chyba coś do niej czuje, skoro ciągnie go do niej. Biedny Steven, pogrąża się jeszcze bardziej. Dobrze, że Stradlin go odwiedza, bo inaczej mogłoby być już po nim.
Axl...wiedziałam, że kiedyś do tego dojdzie, ale myślałam że tak kocha Erin, że jej tego nie zrobi. Wpadł w furię, bo umówiła się z kolegą??? To możliwe tylko u Rudego...a teraz myśli, że tak po prostu mu wybaczy? Dobrze, że znalazła spokój u siostry :)
I Slash kocha Cassie...mówił to serio czy był po prostu naćpany? Ciężko go rozgryźć i dlatego czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
Łooo Czuję się zmiażdżona tym rozdziałem i Twoim talentem <33
OdpowiedzUsuńIzzy jest mega uroczy i słodki :D Fajnie, że stara się odwiedzać Adlera.. Też uważam, że powinni go wysłać na odwyk, ale bez chęci Stevena, nic się nie da zrobić...
No i Axl pokazał swoją prawdziwą twarz.. Szkoda :C Przecież to był tylko kolega! Dobrze, że Erin ma Cassie i mogła do niej pójść.
Jakoś tak mi się fajnie zrobiło jak pisałaś o tym, jak Izzy zaczął całować Cassie w tej kuchni :D Zupełnie nie wiem dlaczego, haha :D
Slash kocha Cassie... trochę późno to zrozumiał, bo ona już coś chyba ze Stradlinem... mam nadzieję, że nie będzie komplikował im życia...
I zapraszam na nowy rozdział: http://only-love-can-save-you.blogspot.com/
UsuńZapraszam na nowy rozdział :) http://the-flames-burned-out.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń