Szybko wbiegła po schodach po czym
zapukała do drzwi mieszkania siostry. Nie uzyskawszy żadnej
odpowiedzi lekko nacisnęła klamkę. Weszła do środka i rozejrzała
się po pomieszczeniach. Zadrżała od chłodu panującego w salonie.
Kątem oka zauważyła otwarte drzwi od balkonu i Cassie pochylającą
się przy barierce.
-Co robisz? - zapytała niepewnie Erin
stając za jej plecami.
Cassie drgnęła i odwróciła się
szybko w stronę brunetki. Popatrzyła na nią chwilę zmrużonymi
oczami i znów wróciła do poprzedniej pozycji.
-Mam tego dosyć Erin...Jestem taka
zła! Zostawiłam Izziego, bo bałam się o tego idiotę, a tymczasem
on to zrobił specjalnie! - przymknęła oczy i odchyliła głowę do
tyłu głęboko oddychając. - Na dodatek nie mogę się z nim
skontaktować... - mruknęła wyciągając z kieszeni paczkę
papierosów.
-Stradlin zrozumiał to tak, że
zostawiłaś go dla Slasha. W sumie, trochę nieładnie się zachował
w stosunku do przyjaciela. - zamyśliła się Erin i oparła o
barierkę.
W odpowiedzi Cassie tylko westchnęła
głośno po czym mocno zaciągnęła się dymem.
-Idź już, robi się późno. -
mruknęła po kilku minutach trochę krępującej ciszy. Zamknęła
balkon i odprowadziła siostrę do drzwi. Gdy przekręciła klucz
usłyszała dźwięk telefonu. Szybko podeszła i podniosła
słuchawkę. Głos, który usłyszała przyprawił ją o szybsze
bicie serca.
-Co ze Slashem? - zapytał cicho i
głośno wypuścił powietrze z ust.
-Izzy...On...on się obudził, jest
dobrze, ale... Izzy, ja nie mogłam się...nie mogłam
dodzwonić...Izzy... - wyrzucała z siebie pojedyncze zdania wciąż
nie mogąc uwierzyć, że go słyszy.
-Tylko tyle chciałem wiedzieć.
Przyjadę za jakiś czas po swoje rzeczy. Zadzwonię jeszcze, cześć.
- odłożył słuchawkę.
-Izzy... - szepnęła cichutko przez
łzy. Oparta o ścianę zjechała na dół i wtulając twarz w
ramiona wybuchnęła płaczem.
Erin weszła do domu i z troską
spojrzała na Stevena wciąż śpiącego na kanapie w salonie. Zdjęła
buty i skierowała się w stronę kuchni, w której zastała Axla w
szybkim tempie pochłaniającego kanapki z talerza.
-Udławisz się! - ze śmiechem
pogłaskała mu włosy i nalała sobie soku do szklanki.
-Pół dnia siedziałem z tym czubkiem,
bo miotał się po kanapie. Dopiero dwadzieścia minut temu się
uspokoił. - wymamrotał z ustami pełnymi jedzenia.
-Pewnie zaraz się obudzi...Jest
dwudziesta pierwsza, spał prawie cały dzień. - zajrzała przez
drzwi i chwilę przyglądała się perkusiście.
Axl cicho wstał od stołu i podszedł
do dziewczyny. Oparł dłonie na jej biodrach i skrupulatnie
obcałowywał jej skórę na szyi. Erin odchyliła głowę by miał
do niej lepszy dostęp i przeciągle zamruczała.
-Skarbie, musimy coś zrobić z naszym
gościem. - wydyszała przyciszonym głosem, a chwilę później z
jej gardła wydobył się niekontrolowany jęk.
-Ok, ok! - puścił ją i podszedł do
Adlera. Pochylił się nad kolegą i mocno potrząsnął jego ramię.
Chłopak szybko otworzył oczy i podniósł się do pozycji
siedzącej. Rozejrzał się po pomieszczeniu i chwiejnym krokiem
podszedł do brunetki.
-Przepraszam. - wymruczał zaspanym
głosem biorąc ją w ramiona.
-Ale ja się wcale nie gniewam! -
uśmiechnęła się szeroko i potarła dłonią jego policzek.
Steven spojrzał na Axla i znów
posmutniał. Mężczyźni przez chwilę mierzyli się wzrokiem.
-Stary, jest mi cholernie przykro...Nie
mieliśmy wyjścia... - szepnął cicho Rose i spuścił głowę.
-To nic takiego, po prostu straciłem
wszystko co kochałem. - odparł lekko, jakby opowiadał mu o jakichś
nic nie znaczących wiadomościach z telewizji. - Pójdę już,
wybaczcie za wszystko. Rano odwiedzę Slash. - skinął im głową i
skierował się do drzwi.
-Ale przecież możesz zostać! -
krzyknęła Erin piorunując wzrokiem narzeczonego.
-Dzięki kochana, poradzę sobie! -
uśmiechnął się jednym z tych swoich zarażających uśmiechów i
zniknął za drzwiami.
Everly usiadła zrezygnowana na kanapie
i przetarła dłonią twarz. Dopiero teraz dotarło do niej jak
bardzo zabolało go wyrzucenie z zespołu.
-Tak mi go szkoda! - popatrzyła z
wyrzutem na Axla.
Chłopak wzruszył tylko ramionami i
wbiegł po schodach na górę.
-Pajac! - rzuciła za nim poduszką i
opadła na kanapę przykrywając się kocem.
Pukanie w szybę drzwi zbudziło go ze
snu. Powoli otworzył oczy i szybko je przetarł widząc przed sobą
najmniej w tej chwili spodziewaną osobę.
-Steven? - usiadł wyżej i uśmiechnął
się na widok perkusisty.
-Cześć...Jak się czujesz? - zapytał
cicho siadając na krześle stojącym przy łóżku.
-Bywało lepiej. Skąd się tu wziąłeś?
-Izzy powiedział mi, że wylądowałeś
w szpitalu. Tylko nie wiem co się stało.
-Stradlin... - wycedził przez zęby
Mulat i zacisnął pięści na prześcieradle. - To długa historia.
A...co u ciebie? - zapytał niepewnie i potrząsnął lokami, które
jak na zawołanie przykryły mu większą część twarzy.
-Jakoś leci... - mruknął próbując
ukryć trzęsące się dłonie.
-Adler, wiesz, że każdemu z nas jest
przykro i...
-Daj spokój! Nie nadawałem się do
gry, nie było wyjścia! Powiedz lepiej co z Cassie.
-To część tej historii, bo... -
zaczął niepewnie i dotknął palcem wenflonu.
-Mam trochę czasu. - uśmiechnął się
zachęcająco Steven i wygodniej rozsiadł na krześle.
Od godziny nasłuchiwała jak krople
bębnią o szybę w oknie. Jeszcze szczelniej okryła się kocem i
przymknęła oczy. Z letargu wyrwał ją odgłos skrzypienia schodów.
Odwróciła głowę i zobaczyła powoli stąpającego po nich Axla.
-Pada... - odparł wskazując
podbródkiem na widok za oknem.
-Nie trudno zauważyć. - mruknęła
smętnie i odwróciła się twarzą do oparcia kanapy.
Nachylił się nad nią i delikatnie
musnął ustami jej włosy. W odpowiedzi naciągnęła koc po sam
czubek głowy. Chłopak zniknął na chwilę w kuchni by po
kilkunastu minutach wyjść z niej niosąc talerz z tostami i
szklankę soku.
-Wstań skarbie, śniadanie. - szepnął
nad jej uchem i ściągnął z niej przykrycie.
-Nie mam ochoty.
-Proszę... Gniewasz się? - zapytał
gdy usiadła. - No o co chodzi? - podniósł brwi i potarł kciukiem
jej policzek.
-Axl, tak strasznie mi żal Stevena...
-Kurwa! A ty znowu o jednym! - krzyknął
i wstał wylewając przy tym sok.
Erin mimowolnie skuliła się otaczając
ramionami zgięte kolana. Odwróciła wzrok od zezłoszczonego Axla,
który nerwowo chodził po salonie mrucząc coś pod nosem.
-Po prostu mi go szkoda... - wyjąkała
niepewnie i szczelniej okryła się ramionami.
-Ale to kurwa jego wina! Rozumiesz?!
Mnie też nie było łatwo go wyrzucać, był przyjacielem! - warczał
wymachując przed nią rękami. Zmiótł dłonią w leżący na
stoliku talerz z tostami i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Po
kilkunastu minutach ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Brunetka
wciąż owinięta kocem podeszła bliżej i spojrzała przez wizjer.
Uśmiechnęła się i wpuściła do środka przemoczonego Duffa.
-Cześć! - wskoczył szybko do
pomieszczenia uprzednio schylając się, by nie zawadzić głową o
futrynę. - Mam sprawę. - odparł szybko wieszając mokrą kurtkę
na wieszaku.
-Ok, wejdź. Chcesz piwo? - zapytała
kierując się do kuchni.
-Może być. Nie ma Axla?
-Trochę się poprztykaliśmy... -
mruknęła podając chłopakowi puszkę.
-Ale nic ci... - zaczął i urwał
zastanawiając się czy powinien się w ogóle w to wszystko wtrącać.
-Nie, wkurzył się, nawrzeszczał i
sobie poszedł, nie ważne. - uśmiechnęła się krzywo. - Mów
lepiej jaką masz sprawę.
-No... bo ja niedawno poznałem... taką
dziewczynę i... ona mi się podoba, tylko tak...bardziej. -
zarumienił się lekko i szybko pociągnął spory łyk alkoholu.
-Duffy, to wspaniale! Kiedy ją
poznałeś?
-Przedwczoraj, to znaczy w dzień
wypadku Slasha.
-Tak się cieszę, jak ma na imię?
-Ivy. - uśmiechnął się nieśmiało
na dźwięk jej imienia.
-Wszyscy musimy ją poznać! Jak Slash
wróci do formy, zrobimy imprezę i ją do nas zaprosisz, ok?
-Jasne, dzięki! Może już pójdę,
co? - wstał i uściskał Erin.
Dziewczyna odprowadziła go do drzwi po
czym skierowała się do kuchni. W połowie przyrządzania posiłku
zadzwonił telefon.
-Erin... Mam problem. - mruknął głos,
który od razu wprawił ją w zdumienie.
-Axl?! Skąd ty dzwonisz?
-Z aresztu... - mruknął cicho i
głęboko odetchnął. - Spuściłem wpierdol takiemu kolesiowi.
Muszę tu siedzieć czterdzieści osiem godzin...
-Jesteś idiotą. - odpowiedziała i
odłożyła słuchawkę.