sobota, 29 czerwca 2013

9.

Szybko wbiegła po schodach po czym zapukała do drzwi mieszkania siostry. Nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi lekko nacisnęła klamkę. Weszła do środka i rozejrzała się po pomieszczeniach. Zadrżała od chłodu panującego w salonie. Kątem oka zauważyła otwarte drzwi od balkonu i Cassie pochylającą się przy barierce.
-Co robisz? - zapytała niepewnie Erin stając za jej plecami.
Cassie drgnęła i odwróciła się szybko w stronę brunetki. Popatrzyła na nią chwilę zmrużonymi oczami i znów wróciła do poprzedniej pozycji.
-Mam tego dosyć Erin...Jestem taka zła! Zostawiłam Izziego, bo bałam się o tego idiotę, a tymczasem on to zrobił specjalnie! - przymknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu głęboko oddychając. - Na dodatek nie mogę się z nim skontaktować... - mruknęła wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.
-Stradlin zrozumiał to tak, że zostawiłaś go dla Slasha. W sumie, trochę nieładnie się zachował w stosunku do przyjaciela. - zamyśliła się Erin i oparła o barierkę.
W odpowiedzi Cassie tylko westchnęła głośno po czym mocno zaciągnęła się dymem.
-Idź już, robi się późno. - mruknęła po kilku minutach trochę krępującej ciszy. Zamknęła balkon i odprowadziła siostrę do drzwi. Gdy przekręciła klucz usłyszała dźwięk telefonu. Szybko podeszła i podniosła słuchawkę. Głos, który usłyszała przyprawił ją o szybsze bicie serca.
-Co ze Slashem? - zapytał cicho i głośno wypuścił powietrze z ust.
-Izzy...On...on się obudził, jest dobrze, ale... Izzy, ja nie mogłam się...nie mogłam dodzwonić...Izzy... - wyrzucała z siebie pojedyncze zdania wciąż nie mogąc uwierzyć, że go słyszy.
-Tylko tyle chciałem wiedzieć. Przyjadę za jakiś czas po swoje rzeczy. Zadzwonię jeszcze, cześć. - odłożył słuchawkę.
-Izzy... - szepnęła cichutko przez łzy. Oparta o ścianę zjechała na dół i wtulając twarz w ramiona wybuchnęła płaczem.


Erin weszła do domu i z troską spojrzała na Stevena wciąż śpiącego na kanapie w salonie. Zdjęła buty i skierowała się w stronę kuchni, w której zastała Axla w szybkim tempie pochłaniającego kanapki z talerza.
-Udławisz się! - ze śmiechem pogłaskała mu włosy i nalała sobie soku do szklanki.
-Pół dnia siedziałem z tym czubkiem, bo miotał się po kanapie. Dopiero dwadzieścia minut temu się uspokoił. - wymamrotał z ustami pełnymi jedzenia.
-Pewnie zaraz się obudzi...Jest dwudziesta pierwsza, spał prawie cały dzień. - zajrzała przez drzwi i chwilę przyglądała się perkusiście.
Axl cicho wstał od stołu i podszedł do dziewczyny. Oparł dłonie na jej biodrach i skrupulatnie obcałowywał jej skórę na szyi. Erin odchyliła głowę by miał do niej lepszy dostęp i przeciągle zamruczała.
-Skarbie, musimy coś zrobić z naszym gościem. - wydyszała przyciszonym głosem, a chwilę później z jej gardła wydobył się niekontrolowany jęk.
-Ok, ok! - puścił ją i podszedł do Adlera. Pochylił się nad kolegą i mocno potrząsnął jego ramię. Chłopak szybko otworzył oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Rozejrzał się po pomieszczeniu i chwiejnym krokiem podszedł do brunetki.
-Przepraszam. - wymruczał zaspanym głosem biorąc ją w ramiona.
-Ale ja się wcale nie gniewam! - uśmiechnęła się szeroko i potarła dłonią jego policzek.
Steven spojrzał na Axla i znów posmutniał. Mężczyźni przez chwilę mierzyli się wzrokiem.
-Stary, jest mi cholernie przykro...Nie mieliśmy wyjścia... - szepnął cicho Rose i spuścił głowę.
-To nic takiego, po prostu straciłem wszystko co kochałem. - odparł lekko, jakby opowiadał mu o jakichś nic nie znaczących wiadomościach z telewizji. - Pójdę już, wybaczcie za wszystko. Rano odwiedzę Slash. - skinął im głową i skierował się do drzwi.
-Ale przecież możesz zostać! - krzyknęła Erin piorunując wzrokiem narzeczonego.
-Dzięki kochana, poradzę sobie! - uśmiechnął się jednym z tych swoich zarażających uśmiechów i zniknął za drzwiami.
Everly usiadła zrezygnowana na kanapie i przetarła dłonią twarz. Dopiero teraz dotarło do niej jak bardzo zabolało go wyrzucenie z zespołu.
-Tak mi go szkoda! - popatrzyła z wyrzutem na Axla.
Chłopak wzruszył tylko ramionami i wbiegł po schodach na górę.
-Pajac! - rzuciła za nim poduszką i opadła na kanapę przykrywając się kocem.


Pukanie w szybę drzwi zbudziło go ze snu. Powoli otworzył oczy i szybko je przetarł widząc przed sobą najmniej w tej chwili spodziewaną osobę.
-Steven? - usiadł wyżej i uśmiechnął się na widok perkusisty.
-Cześć...Jak się czujesz? - zapytał cicho siadając na krześle stojącym przy łóżku.
-Bywało lepiej. Skąd się tu wziąłeś?
-Izzy powiedział mi, że wylądowałeś w szpitalu. Tylko nie wiem co się stało.
-Stradlin... - wycedził przez zęby Mulat i zacisnął pięści na prześcieradle. - To długa historia. A...co u ciebie? - zapytał niepewnie i potrząsnął lokami, które jak na zawołanie przykryły mu większą część twarzy.
-Jakoś leci... - mruknął próbując ukryć trzęsące się dłonie.
-Adler, wiesz, że każdemu z nas jest przykro i...
-Daj spokój! Nie nadawałem się do gry, nie było wyjścia! Powiedz lepiej co z Cassie.
-To część tej historii, bo... - zaczął niepewnie i dotknął palcem wenflonu.
-Mam trochę czasu. - uśmiechnął się zachęcająco Steven i wygodniej rozsiadł na krześle.


Od godziny nasłuchiwała jak krople bębnią o szybę w oknie. Jeszcze szczelniej okryła się kocem i przymknęła oczy. Z letargu wyrwał ją odgłos skrzypienia schodów. Odwróciła głowę i zobaczyła powoli stąpającego po nich Axla.
-Pada... - odparł wskazując podbródkiem na widok za oknem.
-Nie trudno zauważyć. - mruknęła smętnie i odwróciła się twarzą do oparcia kanapy.
Nachylił się nad nią i delikatnie musnął ustami jej włosy. W odpowiedzi naciągnęła koc po sam czubek głowy. Chłopak zniknął na chwilę w kuchni by po kilkunastu minutach wyjść z niej niosąc talerz z tostami i szklankę soku.
-Wstań skarbie, śniadanie. - szepnął nad jej uchem i ściągnął z niej przykrycie.
-Nie mam ochoty.
-Proszę... Gniewasz się? - zapytał gdy usiadła. - No o co chodzi? - podniósł brwi i potarł kciukiem jej policzek.
-Axl, tak strasznie mi żal Stevena...
-Kurwa! A ty znowu o jednym! - krzyknął i wstał wylewając przy tym sok.
Erin mimowolnie skuliła się otaczając ramionami zgięte kolana. Odwróciła wzrok od zezłoszczonego Axla, który nerwowo chodził po salonie mrucząc coś pod nosem.
-Po prostu mi go szkoda... - wyjąkała niepewnie i szczelniej okryła się ramionami.
-Ale to kurwa jego wina! Rozumiesz?! Mnie też nie było łatwo go wyrzucać, był przyjacielem! - warczał wymachując przed nią rękami. Zmiótł dłonią w leżący na stoliku talerz z tostami i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Po kilkunastu minutach ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Brunetka wciąż owinięta kocem podeszła bliżej i spojrzała przez wizjer. Uśmiechnęła się i wpuściła do środka przemoczonego Duffa.
-Cześć! - wskoczył szybko do pomieszczenia uprzednio schylając się, by nie zawadzić głową o futrynę. - Mam sprawę. - odparł szybko wieszając mokrą kurtkę na wieszaku.
-Ok, wejdź. Chcesz piwo? - zapytała kierując się do kuchni.
-Może być. Nie ma Axla?
-Trochę się poprztykaliśmy... - mruknęła podając chłopakowi puszkę.
-Ale nic ci... - zaczął i urwał zastanawiając się czy powinien się w ogóle w to wszystko wtrącać.
-Nie, wkurzył się, nawrzeszczał i sobie poszedł, nie ważne. - uśmiechnęła się krzywo. - Mów lepiej jaką masz sprawę.
-No... bo ja niedawno poznałem... taką dziewczynę i... ona mi się podoba, tylko tak...bardziej. - zarumienił się lekko i szybko pociągnął spory łyk alkoholu.
-Duffy, to wspaniale! Kiedy ją poznałeś?
-Przedwczoraj, to znaczy w dzień wypadku Slasha.
-Tak się cieszę, jak ma na imię?
-Ivy. - uśmiechnął się nieśmiało na dźwięk jej imienia.
-Wszyscy musimy ją poznać! Jak Slash wróci do formy, zrobimy imprezę i ją do nas zaprosisz, ok?
-Jasne, dzięki! Może już pójdę, co? - wstał i uściskał Erin.
Dziewczyna odprowadziła go do drzwi po czym skierowała się do kuchni. W połowie przyrządzania posiłku zadzwonił telefon.
-Erin... Mam problem. - mruknął głos, który od razu wprawił ją w zdumienie.
-Axl?! Skąd ty dzwonisz?
-Z aresztu... - mruknął cicho i głęboko odetchnął. - Spuściłem wpierdol takiemu kolesiowi. Muszę tu siedzieć czterdzieści osiem godzin...
-Jesteś idiotą. - odpowiedziała i odłożyła słuchawkę.

3 komentarze:

  1. TO WCALE NIE JEST NUDNY ROZDZIAŁ!
    Żal mi Cassie :c Widać, że kocha Stradlina, a ten nawet nie daje jej się wytłumaczyć. No, ale z drugiej strony co niby miała innego zrobić, nie? To normalny odruch, że pojechała do szpitala wtedy...
    No i Axl jak to Axl... Robi awantury o nic i jeszcze ląduje w areszcie. Ale to jak go potraktowała Erin przez telefon było mistrzowskie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nudny??? No chyba żartujesz:D Tu się strasznie dużo wydarzyło. Tak jakby zerwanie Izzyego z Cassie, później awantura Axla i Erin no i zakochanie się Duffa czyli pojawienie się nowej bohaterki :D Dla Ciebie to jest nic? :D Szkoda trochę, że Izzy tak się zachował, ale po części go rozumiem... Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni, pogodzą się, a ze Stevenem też jakoś dojdą do porozumienia ;) A slash to dupek i tyle :P No i w sumie dobrze, że Axl nie uderzył Erin i wolał wyładować złość na kimś innym, ale teraz przez to siedzi w areszcie...cały Rudy :P Uwielbiam wszystkich razem i każdego z osobna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu napisałam i zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń