sobota, 6 lipca 2013

10.

Od kilku godzin chodziła bez celu po mieście. Nie mogła wytrzymać w domu. Nie mogła jeść. Nie mogła spać. Wciąż myślała o swoim problemie. Wciąż była na siebie zła. Kilka razy mijała jakieś budki telefoniczne ale z żadnej nie odważyła się skorzystać. Akurat znalazła się na ulicy, na której stał dom siostry. Powoli zmierzała w jego kierunku.
-O, Cassie! - zawołała Erin, która właśnie zamykała drzwi na klucz.
-Cześć, co słychać? - zapytała wymuszając uśmiech.
-Oj, nie pytaj... - westchnęła. - Axl zadzwonił do mnie godzinę temu i powiedział, że jest w areszcie...
-Co?! - Cassie wytrzeszczyła oczy nie mogąc ukryć zdziwienia.
-Pobił jakiegoś faceta... - brunetka wywróciła oczami i pokręciła głową. - Posiedzi dwie doby to może zmądrzeje. Pójdziesz ze mną do sklepu? - złapała siostrę pod rękę i skierowały się w stronę centrum.


-Slash? - basista szepnął by sprawdzić czy chłopak śpi.
Ten jednak od razu otworzył oczy i uśmiechnął się lekko na widok kolegi. Poprawił sobie poduszkę i spojrzał z niemym pytaniem na siatki, które trzymał w ręku Duff.
-A... Erin kazała ci to przynieść. - odparł kładąc owoce na szafkę przy łóżku Mulata. - Musisz odpoczywać, to chyba pójdę...
-Czekaj! Powiedz mi co z Cassie... - spojrzał na niego maślanymi oczami, które ledwie było widać spod kurtyny gęstych loków.
-Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle, że się pokłóciliście. - McKagan wzruszył ramionami i odwrócił twarz w stronę okna.
-Dobra, idź już. Podziękuj Erin za wszystko. - Slash przeczesał palcami włosy i przymknął oczy. Usłyszał tylko jak basista cicho zamyka drzwi i zasnął.


-Erin, proszę! Nie chcę tam iść! - Cassie próbowała wyszarpnąć swoją dłoń z uścisku siostry gdy stały pod szpitalem, w którym leżał gitarzysta.
-Chodź, tylko na chwilę. Obiecałam mu, że będę!
-Dobrze, to beze mnie. Nie chcę go widzieć. - wyrwała w końcu rękę i oddaliła się kilka kroków od brunetki. - Zaczekam tam. - pokazała palcem i skierowała się w stronę parkingu gdzie stały ławki.
Erin pchnęła mosiężne drzwi i po niespełna minucie była już przy łóżku kolegi.
-Jak leci? - uśmiechnęła się do niego siadając na krześle.
-Nie jest źle... Jutro już mogą mnie wypisać. Muszę pogadać z Axlem o trasie. Możesz go przysłać? - zapytał sięgając po jabłko leżące na szafce.
-Niestety będzie problem. Ten kretyn kogoś pobił dzisiaj rano i siedzi w areszcie. Wyjdzie po jutrze. - rozłożyła ręce w geście bezradności i nerwowo poprawiła włosy.
-No tak... Jeśli chodzi o Rose'a to wcale mnie to nie dziwi. - zaśmiał się wyobrażając sobie poirytowanego chłopaka tkwiącego tyle czasu w zamknięciu. - Nie myślałaś o kaucji?
-Oszalałeś?! - Erin ze złości podniosła się z krzesła. - Może jak się prześpi dwie noce na betonie to zmądrzeje! - przetarła twarz dłońmi i odetchnęła głęboko. - A tak w ogóle, co ze Stevenem? - szybko zmieniła temat.
-Był u mnie, pogadaliśmy i sobie poszedł. - wzruszył ramionami i zamyślił się patrząc tępo w przestrzeń.
Erin przeszła się kilka razy po sali co chwilę zerkając na lekko otumanionego gitarzystę.
-Gdzie będziesz mieszkał jak wyjdziesz?
-C... Co? - z rozmyśleń wyrwało go pytanie brunetki. - No... tam gdzie wcześniej...
-Wśród wódy, piwa, zioła, hery... Powinieneś tego unikać, przynajmniej jakiś czas! Pogadam z Axlem... jak wyjdzie i może uda nam się coś dla ciebie wykombinować. - puściła do niego oczko i uśmiechnęła się życzliwie. - Pójdę już, trzymaj się.
Wybiegła ze szpitala i stanęła by odszukać wzrokiem siostrę, której nie zobaczyła na ławce, jak się spodziewała. Po chwili zauważyła ją jednak przy bramie. Szybkim krokiem zaczęła zmierzać w kierunku Cassie.
-Gdzie byłaś? - zapytała gdy znalazły się kilka metrów od siebie.
-Byłam w sklepie, zachciało mi się pić. O czym gadaliście?
-Slash jutro wychodzi... Tylko nie będzie miał gdzie mieszkać. - zaczęła niepewnie Erin i ukradkiem zerknęła na siostrę.
-Jak to? Przecież nie jest bezdomny. - zaśmiała się ironicznie i pokręciła głową.
-Jasne, że nie, ale wiesz jakie ma tam warunki. Trzeba mu znaleźć jakieś tymczasowe lokum. - znów rzuciła dziewczynie wymowne spojrzenie i przystanęła na chwilę.
Cassie zmarszczyła brwi i przekrzywiła lekko głowę z niemym pytaniem skierowanym do Erin.
-O nie! - krzyknęła po chwili, gdy domyśliła się na jaki pomysł wpadła brunetka.
-Cassie, proszę! Nie mamy innego wyjścia. Jeżeli Slash wróci do domu, gdzie mieszka z chłopakami, lekarze drugi raz już go nie odratują... Wiem, że to dla ciebie trudne. - potarła delikatnie jej ramię i czule się do niej uśmiechnęła.
-Kurwa... - jęknęła i znów zaczęła podążać w stronę swojego mieszkania. - Daję mu tydzień. Mam nadzieję, że nie będziemy się często widywać.
-Jesteś kochana! - Erin rzuciła się w jej ramiona i kilka razy pocałowała w policzek.


-Jesteś już gotowy? Erin czeka na dole. - zapytała Cassie gdy stanęła w drzwiach sali obserwując pakującego się Slasha.
-Cześć... - uśmiechnął się szeroko widząc ją i szybciej zaczął wpychać rzeczy do małej torby. - Zaraz idziemy!
Ostatni raz rozejrzał się po pomieszczeniu i wskazał dziewczynie drzwi przepuszczając ją przodem. Na chwilę zatrzymali się przy recepcji, w której Slash podpisał papiery i wyszli na zewnątrz. Od razu uderzył ich podmuch gorącego powietrza. Szli powoli w kierunku samochodu Erin zaparkowanego na samym końcu parkingu. Mulat co chwilę zerkał w stronę Cassie nie mogąc zdobyć się na przerwanie trochę krępującej ciszy.
-Hej! - przywitał się chłopak gdy znaleźli się w aucie brunetki. - Co słychać?
-Nieźle... - puściła do niego oczko i spojrzała w lusterko na naburmuszoną twarz siostry. - Lepiej się już czujesz?
-Coraz lepiej! - zaśmiał się mając nadzieję, że Erin zrozumie jego subtelną aluzję.
Cała droga do mieszkania dziewczyny znów minęła im w martwej ciszy. Po dojechaniu na miejsce gitarzysta szczerze podziękował Everly za podwiezienie i powlókł się za Cassie ze spuszczoną głową.
-Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczny... - zaczął starając się spojrzeć w jej oczy.
-Daruj sobie. - ucięła szybko i otworzyła drzwi puszczając go pierwszego. - Chyba nie masz wątpliwości gdzie będziesz spał, więc rozgość się, a ja zrobię coś do jedzenia.
Hudson skierował się do małego pokoiku umieszczonego na końcu korytarza. Zauważył schludnie ułożoną pościel i specjalnie dla niego przygotowaną szafkę. Uśmiechnął i przeczesał palcami loki.
-Kurwa... - mruknął sam do siebie i zabrał się za rozpakowywanie skromnej części swojej garderoby.
Po chwili wyszedł na korytarz i zajrzał do kuchni. Przez chwilę przyglądał się Cassie oparty o futrynę. Dokładnie śledził każdy nawet jej najmniejszy ruch. Gdy dziewczyna zauważyła go kątem oka pisnęła cicho czym wywołała głośny śmiech chłopaka.
-Wystraszyłeś mnie! - zganiła go i wróciła do do przyrządzania posiłku.
-Przepraszam! Chciałem tylko zapytać czy mogę się odświeżyć...
-Jasne. Zaraz dam ci ręcznik.
Zostawiła na chwilę gotującą się zupę i skierowała się do salonu. Nachyliła się do dolnej szuflady, w której trzymała pościel i ręczniki. Usłyszała cichy pomruk po czym szybko odwróciła się łapiąc Slasha na wlepianiu wzroku w jej pośladki. Wyjęła czysty ręcznik i rzuciła nim w chłopaka.
-Jeszcze raz a będziesz nocował na wycieraczce! - mruknęła mijając go w drodze do kuchni.
Chłopak klepnął się otwartą dłonią w czoło po czym szybko wślizgnął się do łazienki. Wziął zimny prysznic i ogolił lekki zarost. Wszedł do kuchni i niepewnie spoczął na krześle. Z lekkim uśmiechem wpatrywał się w Cassie, która zaczytana w jakimś czasopiśmie powoli jadła zupę.
-Jedz, bo ci wystygnie. - odezwała się w końcu nie przerywając swojej lektury.
Mulat już miał sięgać po łyżkę gdy przerwał mu dźwięk dzwonka do drzwi.
-Mógłbyś? - poprosiła podnosząc na niego wzrok.
Bez słowa wstał od stołu i poszedł otworzyć. Ciemnowłosy mężczyzna po drugiej stronie odebrał mu mowę. Przez kilka sekund mierzyli się wzrokiem. W końcu Izzy zaśmiał się cicho i wszedł do środka lekko taranując kolegę.
-Izzy... - Cassie aż pisnęła gdy ten zajrzał do kuchni.
-Nie przeszkadzajcie sobie. Zabiorę tylko co moje i już mnie nie ma. - pomachał jej przed oczami torbą i zniknął w sypialni.
Dziewczyna zerwała się z krzesła przy okazji trącając łyżkę, która wychlapała trochę zupy na stół. Pobiegła za Stradlinem i zamknęła za sobą drzwi.
-To nie tak... - zaczęła ale od razu urwała jak tylko podniósł rękę.
-Nie obchodzi mnie to! - warknął wyrzucając z szafy swoje ubrania. - Widzimy się ostatni raz. Myślałem, że jesteś inna. - odparł zaprzestając na chwilę swojej czynności. - Tyle razy płakałaś mi w rękaw, że cię zostawił. Mówiłaś, że go nienawidzisz. Byłem tylko odskocznią, tak? Chciałaś tylko przy mnie zapomnieć o Slashu. Wiem o tym... A ja cię pokochałem. - spojrzał na nią demaskując łzy szklące się w jego oczach. Złapał torbę i nie przejmując się tym, że wypadło z niej kilka koszulek szybko wybiegł z mieszkania.


Zerwała się z łóżka gdy tylko otworzyła oczy. Szybka kąpiel i już siedziała w samochodzie w drodze do aresztu. Weszła przez brudne przeszklone drzwi.
-Dzień dobry. Nazywam się Erin Everly. Chciałabym odebrać jednego... pana. - ugryzła się w język by nie powiedzieć „kretyna”. - Nazwisko Rose.
Wysoki krótko ostrzyżony policjant zmierzył ją wzrokiem po czym wskazał dłonią drogę. Szedł pierwszy co chwilę odwracając się w stronę dziewczyny, jakby chciał sprawdzić czy nie stchórzyła. Gdy doszli do jednej z cel uderzył policyjną pałką w kraty i mruknął do Axla, że ma gości.
-Niech go pani lepiej pilnuje. - mruknął na odchodnym po czym jeszcze raz omiótł wzrokiem całe jej ciało.
Erin weszła do środka i usiadła na twardej polówce. Przeczesała dłonią rude pasma włosów chłopaka i potarła jego szorstki policzek.
-Przepraszam... - wyszeptał i oparł czoło o jej ramię.
-Jesteś idiotą, wiesz?
-Wiem.
Wstała i mocno ściskając jego dłoń wyprowadziła go na korytarz. Dokonała formalności przy biurku zapoznanego wcześniej policjanta, a po chwili siedziała w samochodzie. Cierpliwie czekała aż Axl skończy palić papierosa stukając palcami o kierownicę w rytm jakiejś piosenki z radia.
-Nie mogłem tego zrobić w samochodzie? - zapytał wsiadając do środka.
-Nie mogłeś. Axl... Nie mogę się na to godzić. Nie możesz wpadać w szał przy każdej najmniejszej sprzeczce. - spojrzała na niego lękliwym wzrokiem oczekując jakiejkolwiek aprobaty z jego strony.
-Co mam zrobić? - zapytał zwijając i odwijając mankiet swojej koszuli.
-Pójdziemy do jakiegoś specjalisty. On ci na pewno pomoże.
-Cieszę się, że aż tak się o mnie martwisz. - uśmiechnął się do niej czule i cmoknął w policzek.
-Martwię się też o nasze dziecko. - odpowiedziała włączając silnik.

8 komentarzy:

  1. Nie! No Izzy nie! Boże dlaczego on jest taki uparty i nie daje Cassie dojść do slowa? Urgh...!
    Zaraz, zaraz! Czy Erin właśnie oznajmiła Axlowi, że spodziewa się dziecka?! Jeeej:D Może to trochę uspokoi Rose'a...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izzy jak to Izzy, trochę z niego zrobiłam uparciucha :D Jeszcze zobaczę jak to rozwiążę. A co do dziecka to strzał w dziesiątkę! Nawet tego nie planowałam, wyszło w praniu. Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  2. http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/07/rozdzia-109-it-must-have-been-love.html nowy rozdział, zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze....dlaczego wszyscy tak świetnie piszą, a ja to totalne dno? :P

    Fajnie, że Slash juz wyszedł ze szpitala, ale podziwiam Cassie, że go do siebie przyjęła. Ja bym miała go w dupie...no ale to dobra kobietka jest :)
    No i Izzy pojawił się w najmniej odpowiednim momencie...kurczę szkoda, że tak się między nimi porobiło, a najbardziej to mi szkoda Izzyego bo cierpi jak cholera...
    No i wątek Erin i Axla jest cudowny :D Axl jest taki prawdziwy...raz jest wkurzającym Rudzielcem a za chwilę, kochanym chłopakiem...czy ja tam widziałam słowo DZIECKO???? Erin jest w ciąży? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze Kochana, wcale nie jesteś dnem! Piszesz super i bardzo dobrze mi się czyta Twoje opowiadanie! A z dzieckiem jesteś na dobrym tropie :D

      Usuń
    2. Hehe dobra, dobra :P Takie słowa zawsze są mile widziane, ale mimo wszystko trochę się wypalam ;) Jeeeej mózg pracuje :D Bystrzacha ze mnie

      Usuń
  4. Zapraszam na nowy :)
    http://only-love-can-save-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na rozdział 110 :) http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń