Od kilku godzin chodziła bez celu po
mieście. Nie mogła wytrzymać w domu. Nie mogła jeść. Nie mogła
spać. Wciąż myślała o swoim problemie. Wciąż była na siebie
zła. Kilka razy mijała jakieś budki telefoniczne ale z żadnej nie
odważyła się skorzystać. Akurat znalazła się na ulicy, na
której stał dom siostry. Powoli zmierzała w jego kierunku.
-O, Cassie! - zawołała Erin, która
właśnie zamykała drzwi na klucz.
-Cześć, co słychać? - zapytała
wymuszając uśmiech.
-Oj, nie pytaj... - westchnęła. - Axl
zadzwonił do mnie godzinę temu i powiedział, że jest w
areszcie...
-Co?! - Cassie wytrzeszczyła oczy nie
mogąc ukryć zdziwienia.
-Pobił jakiegoś faceta... - brunetka
wywróciła oczami i pokręciła głową. - Posiedzi dwie doby to
może zmądrzeje. Pójdziesz ze mną do sklepu? - złapała siostrę
pod rękę i skierowały się w stronę centrum.
-Slash? - basista szepnął by
sprawdzić czy chłopak śpi.
Ten jednak od razu otworzył oczy i
uśmiechnął się lekko na widok kolegi. Poprawił sobie poduszkę i
spojrzał z niemym pytaniem na siatki, które trzymał w ręku Duff.
-A... Erin kazała ci to przynieść. -
odparł kładąc owoce na szafkę przy łóżku Mulata. - Musisz
odpoczywać, to chyba pójdę...
-Czekaj! Powiedz mi co z Cassie... -
spojrzał na niego maślanymi oczami, które ledwie było widać spod
kurtyny gęstych loków.
-Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle, że
się pokłóciliście. - McKagan wzruszył ramionami i odwrócił
twarz w stronę okna.
-Dobra, idź już. Podziękuj Erin za
wszystko. - Slash przeczesał palcami włosy i przymknął oczy.
Usłyszał tylko jak basista cicho zamyka drzwi i zasnął.
-Erin, proszę! Nie chcę tam iść! -
Cassie próbowała wyszarpnąć swoją dłoń z uścisku siostry gdy
stały pod szpitalem, w którym leżał gitarzysta.
-Chodź, tylko na chwilę. Obiecałam
mu, że będę!
-Dobrze, to beze mnie. Nie chcę go
widzieć. - wyrwała w końcu rękę i oddaliła się kilka kroków
od brunetki. - Zaczekam tam. - pokazała palcem i skierowała się w
stronę parkingu gdzie stały ławki.
Erin pchnęła mosiężne drzwi i po
niespełna minucie była już przy łóżku kolegi.
-Jak leci? - uśmiechnęła się do
niego siadając na krześle.
-Nie jest źle... Jutro już mogą mnie
wypisać. Muszę pogadać z Axlem o trasie. Możesz go przysłać? -
zapytał sięgając po jabłko leżące na szafce.
-Niestety będzie problem. Ten kretyn
kogoś pobił dzisiaj rano i siedzi w areszcie. Wyjdzie po jutrze. -
rozłożyła ręce w geście bezradności i nerwowo poprawiła włosy.
-No tak... Jeśli chodzi o Rose'a to
wcale mnie to nie dziwi. - zaśmiał się wyobrażając sobie
poirytowanego chłopaka tkwiącego tyle czasu w zamknięciu. - Nie
myślałaś o kaucji?
-Oszalałeś?! - Erin ze złości
podniosła się z krzesła. - Może jak się prześpi dwie noce na
betonie to zmądrzeje! - przetarła twarz dłońmi i odetchnęła
głęboko. - A tak w ogóle, co ze Stevenem? - szybko zmieniła
temat.
-Był u mnie, pogadaliśmy i sobie
poszedł. - wzruszył ramionami i zamyślił się patrząc tępo w
przestrzeń.
Erin przeszła się kilka razy po sali
co chwilę zerkając na lekko otumanionego gitarzystę.
-Gdzie będziesz mieszkał jak
wyjdziesz?
-C... Co? - z rozmyśleń wyrwało go
pytanie brunetki. - No... tam gdzie wcześniej...
-Wśród wódy, piwa, zioła, hery...
Powinieneś tego unikać, przynajmniej jakiś czas! Pogadam z
Axlem... jak wyjdzie i może uda nam się coś dla ciebie
wykombinować. - puściła do niego oczko i uśmiechnęła się
życzliwie. - Pójdę już, trzymaj się.
Wybiegła ze szpitala i stanęła by
odszukać wzrokiem siostrę, której nie zobaczyła na ławce, jak
się spodziewała. Po chwili zauważyła ją jednak przy bramie.
Szybkim krokiem zaczęła zmierzać w kierunku Cassie.
-Gdzie byłaś? - zapytała gdy
znalazły się kilka metrów od siebie.
-Byłam w sklepie, zachciało mi się
pić. O czym gadaliście?
-Slash jutro wychodzi... Tylko nie
będzie miał gdzie mieszkać. - zaczęła niepewnie Erin i ukradkiem
zerknęła na siostrę.
-Jak to? Przecież nie jest bezdomny. -
zaśmiała się ironicznie i pokręciła głową.
-Jasne, że nie, ale wiesz jakie ma tam
warunki. Trzeba mu znaleźć jakieś tymczasowe lokum. - znów
rzuciła dziewczynie wymowne spojrzenie i przystanęła na chwilę.
Cassie zmarszczyła brwi i przekrzywiła
lekko głowę z niemym pytaniem skierowanym do Erin.
-O nie! - krzyknęła po chwili, gdy
domyśliła się na jaki pomysł wpadła brunetka.
-Cassie, proszę! Nie mamy innego
wyjścia. Jeżeli Slash wróci do domu, gdzie mieszka z chłopakami,
lekarze drugi raz już go nie odratują... Wiem, że to dla ciebie
trudne. - potarła delikatnie jej ramię i czule się do niej
uśmiechnęła.
-Kurwa... - jęknęła i znów zaczęła
podążać w stronę swojego mieszkania. - Daję mu tydzień. Mam
nadzieję, że nie będziemy się często widywać.
-Jesteś kochana! - Erin rzuciła się
w jej ramiona i kilka razy pocałowała w policzek.
-Jesteś już gotowy? Erin czeka na
dole. - zapytała Cassie gdy stanęła w drzwiach sali obserwując
pakującego się Slasha.
-Cześć... - uśmiechnął się
szeroko widząc ją i szybciej zaczął wpychać rzeczy do małej
torby. - Zaraz idziemy!
Ostatni raz rozejrzał się po
pomieszczeniu i wskazał dziewczynie drzwi przepuszczając ją
przodem. Na chwilę zatrzymali się przy recepcji, w której Slash
podpisał papiery i wyszli na zewnątrz. Od razu uderzył ich podmuch
gorącego powietrza. Szli powoli w kierunku samochodu Erin
zaparkowanego na samym końcu parkingu. Mulat co chwilę zerkał w
stronę Cassie nie mogąc zdobyć się na przerwanie trochę
krępującej ciszy.
-Hej! - przywitał się chłopak gdy
znaleźli się w aucie brunetki. - Co słychać?
-Nieźle... - puściła do niego oczko
i spojrzała w lusterko na naburmuszoną twarz siostry. - Lepiej się
już czujesz?
-Coraz lepiej! - zaśmiał się mając
nadzieję, że Erin zrozumie jego subtelną aluzję.
Cała droga do mieszkania dziewczyny
znów minęła im w martwej ciszy. Po dojechaniu na miejsce
gitarzysta szczerze podziękował Everly za podwiezienie i powlókł
się za Cassie ze spuszczoną głową.
-Nawet nie wiesz jak jestem ci
wdzięczny... - zaczął starając się spojrzeć w jej oczy.
-Daruj sobie. - ucięła szybko i
otworzyła drzwi puszczając go pierwszego. - Chyba nie masz
wątpliwości gdzie będziesz spał, więc rozgość się, a ja
zrobię coś do jedzenia.
Hudson skierował się do małego
pokoiku umieszczonego na końcu korytarza. Zauważył schludnie
ułożoną pościel i specjalnie dla niego przygotowaną szafkę.
Uśmiechnął i przeczesał palcami loki.
-Kurwa... - mruknął sam do siebie i
zabrał się za rozpakowywanie skromnej części swojej garderoby.
Po chwili wyszedł na korytarz i
zajrzał do kuchni. Przez chwilę przyglądał się Cassie oparty o
futrynę. Dokładnie śledził każdy nawet jej najmniejszy ruch. Gdy
dziewczyna zauważyła go kątem oka pisnęła cicho czym wywołała
głośny śmiech chłopaka.
-Wystraszyłeś mnie! - zganiła go i
wróciła do do przyrządzania posiłku.
-Przepraszam! Chciałem tylko zapytać
czy mogę się odświeżyć...
-Jasne. Zaraz dam ci ręcznik.
Zostawiła na chwilę gotującą się
zupę i skierowała się do salonu. Nachyliła się do dolnej
szuflady, w której trzymała pościel i ręczniki. Usłyszała cichy
pomruk po czym szybko odwróciła się łapiąc Slasha na wlepianiu
wzroku w jej pośladki. Wyjęła czysty ręcznik i rzuciła nim w
chłopaka.
-Jeszcze raz a będziesz nocował na
wycieraczce! - mruknęła mijając go w drodze do kuchni.
Chłopak klepnął się otwartą dłonią
w czoło po czym szybko wślizgnął się do łazienki. Wziął zimny
prysznic i ogolił lekki zarost. Wszedł do kuchni i niepewnie
spoczął na krześle. Z lekkim uśmiechem wpatrywał się w Cassie,
która zaczytana w jakimś czasopiśmie powoli jadła zupę.
-Jedz, bo ci wystygnie. - odezwała się
w końcu nie przerywając swojej lektury.
Mulat już miał sięgać po łyżkę
gdy przerwał mu dźwięk dzwonka do drzwi.
-Mógłbyś? - poprosiła podnosząc na
niego wzrok.
Bez słowa wstał od stołu i poszedł
otworzyć. Ciemnowłosy mężczyzna po drugiej stronie odebrał mu
mowę. Przez kilka sekund mierzyli się wzrokiem. W końcu Izzy
zaśmiał się cicho i wszedł do środka lekko taranując kolegę.
-Izzy... - Cassie aż pisnęła gdy ten
zajrzał do kuchni.
-Nie przeszkadzajcie sobie. Zabiorę
tylko co moje i już mnie nie ma. - pomachał jej przed oczami torbą
i zniknął w sypialni.
Dziewczyna zerwała się z krzesła
przy okazji trącając łyżkę, która wychlapała trochę zupy na
stół. Pobiegła za Stradlinem i zamknęła za sobą drzwi.
-To nie tak... - zaczęła ale od razu
urwała jak tylko podniósł rękę.
-Nie obchodzi mnie to! - warknął
wyrzucając z szafy swoje ubrania. - Widzimy się ostatni raz.
Myślałem, że jesteś inna. - odparł zaprzestając na chwilę
swojej czynności. - Tyle razy płakałaś mi w rękaw, że cię
zostawił. Mówiłaś, że go nienawidzisz. Byłem tylko odskocznią,
tak? Chciałaś tylko przy mnie zapomnieć o Slashu. Wiem o tym... A
ja cię pokochałem. - spojrzał na nią demaskując łzy szklące
się w jego oczach. Złapał torbę i nie przejmując się tym, że
wypadło z niej kilka koszulek szybko wybiegł z mieszkania.
Zerwała się z łóżka gdy tylko
otworzyła oczy. Szybka kąpiel i już siedziała w samochodzie w
drodze do aresztu. Weszła przez brudne przeszklone drzwi.
-Dzień dobry. Nazywam się Erin
Everly. Chciałabym odebrać jednego... pana. - ugryzła się w język
by nie powiedzieć „kretyna”. - Nazwisko Rose.
Wysoki krótko ostrzyżony policjant
zmierzył ją wzrokiem po czym wskazał dłonią drogę. Szedł
pierwszy co chwilę odwracając się w stronę dziewczyny, jakby
chciał sprawdzić czy nie stchórzyła. Gdy doszli do jednej z cel
uderzył policyjną pałką w kraty i mruknął do Axla, że ma
gości.
-Niech go pani lepiej pilnuje. -
mruknął na odchodnym po czym jeszcze raz omiótł wzrokiem całe
jej ciało.
Erin weszła do środka i usiadła na
twardej polówce. Przeczesała dłonią rude pasma włosów chłopaka
i potarła jego szorstki policzek.
-Przepraszam... - wyszeptał i oparł
czoło o jej ramię.
-Jesteś idiotą, wiesz?
-Wiem.
Wstała i mocno ściskając jego dłoń
wyprowadziła go na korytarz. Dokonała formalności przy biurku
zapoznanego wcześniej policjanta, a po chwili siedziała w
samochodzie. Cierpliwie czekała aż Axl skończy palić papierosa
stukając palcami o kierownicę w rytm jakiejś piosenki z radia.
-Nie mogłem tego zrobić w
samochodzie? - zapytał wsiadając do środka.
-Nie mogłeś. Axl... Nie mogę się na
to godzić. Nie możesz wpadać w szał przy każdej najmniejszej
sprzeczce. - spojrzała na niego lękliwym wzrokiem oczekując
jakiejkolwiek aprobaty z jego strony.
-Co mam zrobić? - zapytał zwijając i
odwijając mankiet swojej koszuli.
-Pójdziemy do jakiegoś specjalisty.
On ci na pewno pomoże.
-Cieszę się, że aż tak się o mnie
martwisz. - uśmiechnął się do niej czule i cmoknął w policzek.
-Martwię się też o nasze dziecko. -
odpowiedziała włączając silnik.
Nie! No Izzy nie! Boże dlaczego on jest taki uparty i nie daje Cassie dojść do slowa? Urgh...!
OdpowiedzUsuńZaraz, zaraz! Czy Erin właśnie oznajmiła Axlowi, że spodziewa się dziecka?! Jeeej:D Może to trochę uspokoi Rose'a...
Izzy jak to Izzy, trochę z niego zrobiłam uparciucha :D Jeszcze zobaczę jak to rozwiążę. A co do dziecka to strzał w dziesiątkę! Nawet tego nie planowałam, wyszło w praniu. Dziękuję za komentarz <3
Usuńhttp://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/2013/07/rozdzia-109-it-must-have-been-love.html nowy rozdział, zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńKurcze....dlaczego wszyscy tak świetnie piszą, a ja to totalne dno? :P
OdpowiedzUsuńFajnie, że Slash juz wyszedł ze szpitala, ale podziwiam Cassie, że go do siebie przyjęła. Ja bym miała go w dupie...no ale to dobra kobietka jest :)
No i Izzy pojawił się w najmniej odpowiednim momencie...kurczę szkoda, że tak się między nimi porobiło, a najbardziej to mi szkoda Izzyego bo cierpi jak cholera...
No i wątek Erin i Axla jest cudowny :D Axl jest taki prawdziwy...raz jest wkurzającym Rudzielcem a za chwilę, kochanym chłopakiem...czy ja tam widziałam słowo DZIECKO???? Erin jest w ciąży? :P
Po pierwsze Kochana, wcale nie jesteś dnem! Piszesz super i bardzo dobrze mi się czyta Twoje opowiadanie! A z dzieckiem jesteś na dobrym tropie :D
UsuńHehe dobra, dobra :P Takie słowa zawsze są mile widziane, ale mimo wszystko trochę się wypalam ;) Jeeeej mózg pracuje :D Bystrzacha ze mnie
UsuńZapraszam na nowy :)
OdpowiedzUsuńhttp://only-love-can-save-you.blogspot.com/
Zapraszam na rozdział 110 :) http://xxlittle-xdiffrent-fckn-gnr.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń