Po cichu i niepewnie jakby
się czegoś obawiała weszła do domu. Gdy tylko zamknęła za sobą
drzwi z pokoju wychylił się Izzy. W ustach trzymał papierosa i z
przymrużonymi oczami wpatrywał się w Cassie.
-Musimy pogadać. - odparł
w końcu i mocno zaciągnął się dymem. Złapał ją za rękę i
zaprowadził do kuchni. Dłonią wskazał jej krzesło a sam
przyklęknął przy jej nogach. Wyrzucił papierosa przez okno i
kilkakrotnie potarł rękoma jej uda. Po kilku chwilach spojrzał w
jej oczy i szeroko się uśmiechnął.
-Chcę cię o coś prosić...
- zaczął i strzepnął jakiś niewidzialny paproch z jej kolana.
Dziewczyna patrzyła na niego lekko przestraszona i dla dodania mu
odwagi delikatnie wplotła palce w jego włosy.
-Coś się stało? -
zapytała ciągle bawiąc się jego czupryną.
-Nie wiem jak mam cię o to
prosić. Boję się, że się nie zgodzisz. - wstał i zaczął
niespokojnie chodzić po pomieszczeniu. Po chwili westchnął głęboko
i wziął krzesło stawiając je naprzeciwko Cassie.
-Wyjedź ze mną, proszę. -
powiedział szybko i patrzył na nią niecierpliwie wyczekując
reakcji.
-Dokąd? - zapytała
zdziwiona i delikatnie się uśmiechnęła wyobrażając sobie
romantyczną podróż u boku chłopaka.
-Do Londynu. Mam tam
znajomego, który ma własne studio nagraniowe. Mógłbym zrobić coś
solowego i...
-Poczekaj! Wyjazd, ok...ale,
to znaczy, że chcesz opuścić Guns N' Roses?! - wstała z krzesła
i nalała sobie wody do szklanki po czym opróżniła ją w kilka
sekund.
-Cassie, ja tak nie mogę.
To nie dla mnie. Boję się, że za chwilę zaczniemy to robić tylko
dla pieniędzy. Pieprzona komercja, rozumiesz? Czuję, że zespół
zmierza w tym kierunku, a ja nie chcę brać w tym udziału. -
wyrecytował jednym tchem i delikatnie położył dłonie na jej
ramionach.
-Izzy, to twoja decyzja. Nie
będę jej podważać. Masz prawo odejść, niemniej jednak bardzo
mnie to boli. - odparła nie odwracając się do niego twarzą. - Co
do wyjazdu...zgadzam się. - przywarła mocniej plecami do jego torsu
i odchyliła głowę by ułatwić dostęp jego ustom do swojej szyi.
-Uwielbiam cię! - krzyknął
i podniósł ją do góry kręcąc się wokół własnej osi.
Czuł jak ktoś bardzo
delikatnie głaska go po głowie. Zamruczał cicho przez sen i złapał
za dłoń spoczywającą na jego włosach. Podniósł ją do ust i
przytknął do niej wargi. Powoli otworzył oczy i zobaczył nad sobą
uśmiechającą się i trochę zmęczoną twarz Erin.
-Siedziałaś tak całą
noc?-zapytał podnosząc się z jej kolan. Pokiwała głową i
stłumiła ziewnięcie. Chciała go pocałować ale przerwał im
dźwięk telefonu. Chłopak powoli podszedł do aparatu i podniósł
słuchawkę.
-Tak? Cześć
Cassie...Tak...Już daję. Do ciebie. - Podał słuchawkę brunetce i
szybko wbiegł na górę kierując się do łazienki. Po drodze
zdejmował ubrania przesiąknięte zapachem alkoholu i papierosów.
Nie mógł sobie przypomnieć jak trafił do domu i czemu spał na
kolanach Erin. Wiedział tylko, że wczorajszej nocy był ze Slashem
w Roxy i pewnie nieźle wypili. Stojąc pod prysznicem analizował
przebieg ich spotkania i to o czym rozmawiali. Gdy skończył wytarł
się szybko i nakładając tylko bokserki wyszedł z łazienki. W
drzwiach natknął się na Erin.
-Co? - zapytał gdy zobaczył
jej wystraszoną i jednocześnie zszokowaną minę.
-Cassie powiedziała, że
wyjeżdża z Izzym do Londynu. Jutro. I, że... on musi z tobą
poważnie porozmawiać. Będzie tu za pół godziny.
-Wyjeżdża? Na długo? -
zapytał przez ramię szukając ubrań w szafie.
-Nie wiem... - wzruszyła
ramionami i sama weszła do łazienki. Nie chciała by chłopak z
wyrazu jej twarzy odgadł to o czym zdążyła się już dowiedzieć.
Zdziwił ją również fakt całkowitej bierności Axl wobec
wczorajszej nocy. Wydawało jej się, że chłopak nie pamięta tego
co wczoraj zrobił. Odepchnęła od siebie tą myśl i weszła do
brodzika. Po kilkunastu minutach usłyszała krzyki dobiegające z
dołu. Wyszła z łazienki i po cichu zamknęła się w sypialni.
Położyła się na łóżku i włączyła muzykę by zagłuszyć
odgłosy kłótni mężczyzn. Bała się, że Axl po rozmowie z Izzym
znów wpadnie w szał. Bała się, że znów podniesie na nią rękę.
Gdy rozmowy ucichły odczekała jeszcze kilka chwil i powoli zaczęła
schodzić na dół. Weszła do kuchni i podeszła do Axl siedzącego
przy stole z twarzą schowaną w dłoniach. Delikatnie położyła
dłonie na jego ramionach i ucałowała go w tył głowy. Chłopak
ostrożnie, jakby z bólem podniósł się z krzesła. Spojrzał na
nią załzawionymi oczami i mocno ścisnął jej nadgarstki.
-Nie poradzimy sobie bez
niego. - wycedził przez zaciśnięte zęby i wzmocnił uścisk. Erin
cofnęła się ale trafiła na blat, który niemiłosiernie zaczął
wpijać się w jej biodra. W głowie zaświeciła się jej czerwona
lampka, a pamięć znów przywołała obraz wściekłego Axla z
podniesioną na nią rękę. Wokalista coraz mocniej zaciskał dłonie
i zdawał się nie zauważać przerażenia wymalowanego na twarzy
brunetki. Po chwili jego uścisk zelżał, odsunął się gwałtownie
do tyłu i spuścił głowę gdy zdał sobie sprawę z tego, że ją
wystraszył.
-Pójdę do
chłopaków...muszę...muszę im powiedzieć. - mruknął i zniknął
za drzwiami.
-Cześć Cassie! - usłyszała
za plecami głos basisty Guns N' Roses. Drgnęła lekko przestraszona
i schyliła się, by pozbierać jabłka, które wypadły jej z
reklamówki.
-Duff! Ale mnie
wystraszyłeś! Co tu robisz? - zapytała mrużąc oczy od promieni
słonecznych.
-Idę do kumpla, prosił
mnie o pomoc. A ty co? Zakupy na obiadek dla pana Stradlina? -
poruszył znacząco brwiami biorąc od niej torby.
-Tak...-uśmiechnęła się
zarumieniona. - Rozmawiałeś już Axlem? - zmieniła temat.
-Z Axlem? O czym? - zdziwił
się i skręcił w ulicę wiodącą do mieszkania Cassie.
-Izzy dzisiaj rano był u
niego. Wyjeżdżamy jutro do Londynu.
-Co?! - chłopak na chwilę
przystanął prawie wypuszczając reklamówki z rąk. - To znaczy, że
Izzy już nie będzie w zespole?!
-Przykro mi, Duff. Taką
podjął decyzję. Chciałby rozpocząć karierę solową, tylko
mniej komercyjną. - uśmiechnęła się krzywo.
-Kurwa... - mruknął cicho.
- W takim razie, życzę wam wszystkiego najlepszego! - Objął ją i
podniósł lekko do góry. - Odezwijcie się czasem. - krzyknął
odchodząc i pomachał jej na pożegnanie ręką.
-Slash! - zawołał, gdy
tylko przekroczył próg domu, w którym mieszkała reszta zespołu.
Wpadł do pokoju i zastał w nim gitarzystę prowadzącego, który
oglądając jakiś film przyrodniczy opróżniał litrową butelkę
Jacka Danielsa.
-Ooo, Pan Rose! Już się
Pan oświadczył? - zaśmiał się ironicznie i pociągnął spory
łyk trunku.
-Co?! O czym ty mówisz? -
zmarszczył brwi.
-Nie pamiętasz? Wczoraj w
Roxy przez godzinę słuchałem twoich wywodów na temat miłości do
Erin i tego, że chcesz wziąć z nią ślub. - wybuchnął śmiechem
i wygodniej rozsiadł się na kanapie.
-Co ty pierdolisz?! - Axl
złapał się za głowę i przetarł dłońmi twarz. -Kurwa... -
jęknął. - Dobra Slash, nie po to tu przyszedłem. Izzy odszedł z
zespołu.
-Jak to?! Dlaczego?!
-Stwierdził, że to nie dla
niego...ta cała sława, pieniądze, których w sumie jeszcze aż
tyle nie mamy. Chce rozpocząć karierę solową dlatego wyjeżdża
jutro...z Cassie.
-Co?! - Mulat poderwał się
z krzesła rozlewając na około alkohol.
-Przykro mi stary...- Axl
położył rękę na jego ramieniu, która od razu została strącona.
Gitarzysta kucnął chowając twarz w dłonie.
-Idź. Chcę zostać sam. -
bąknął i podniósł się. Otworzył kolejną butelkę i wypił
duszkiem ponad połowę. - No idź! - huknął na rudowłosego i
lekko pchnął go w stronę drzwi. Chłopak wyszedł z domu i założył
okulary. Od razu przypomniały mu się słowa przyjaciela odnośnie
jego oświadczyn.
-Kurwa, to niemożliwe...-
mruknął sam do siebie i przyspieszył kroku. Po kilkunastu minutach
stanął pod drzwiami domu, który dzielił z Erin. Powoli wślizgnął
się do środka.
-Powiedziałeś wszystkim? -
usłyszał za sobą gdy zamykał drzwi na klucz. W odpowiedzi wziął
dziewczynę za rękę i nie patrząc na nią zaprowadził do salonu.
Gestem nakazał jej by usiadła. Sam przyklęknął przed nią i
oparł swoje czoło o ich splecione dłonie. Trwał tak przez kilka
chwil, po czym powoli podniósł głowę i spojrzał w jej oczy.
-Kocham cię. Zawsze cię
kochałem. Od chwili gdy tylko cię zobaczyłem. Nie myśl sobie, że
nie wiem jak się zachowywałem. Myślisz, że chodziło mi tylko o
seks? Nigdy. Ale tylko w taki sposób byłem w stanie okazać ci moje
uczucie. Wiem, to idiotyczne. Po prostu bałem się, że gdy ci to
powiem, stracę cię. Bałem się przed tobą otworzyć, zaufać. Nie
chciałem się zakochiwać...Ale to niemożliwe. A moje wczorajsze
pytanie...-zaśmiał się cicho. - Pytałem serio. - dokończył i
spojrzał na nią w oczekiwaniu. Zobaczył jej załzawione oczy i w
duchu przysiągł sobie, że zawsze będą takie tylko ze szczęścia.
Erin nachyliła się i czule zaczęła muskać jego usta.
-A ja myślałam...że się
dla ciebie nie liczę. Axl...jak mogłeś się mnie bać? Nie czułeś
tego, że ja też cię kocham? - pogłaskała jego włosy i na chwilę
znów zatopiła się w jego miękkich wargach.
-Skarbie, ja po prostu
odpychałem od siebie tę myśl. - wstał z kolan i usiadł obok niej
na kanapie. - Sam nie chciałem się przed sobą przyznać, że cię
kocham. Wiesz jakie miałem dzieciństwo...Jesteś jedyną osobą,
która mogłaby mnie zranić...dlatego tak się tego bałem. Wybacz
mi, że ci nie ufałem. - posadził ją sobie na kolanach i mocno
wtulił się w jej piersi.
-Tak...- odpowiedziała i
cmoknęła go w czubek głowy.
-Co? - podniósł na nią
wzrok i zmarszczył brwi.
-Zgadzam się. Chcę zostać
twoją żoną. - uśmiechnęła się widząc jego rozradowaną twarz
i po raz kolejny utonęła w jego pocałunkach.
Otworzył oczy i mozolnie
zwlekł się z łóżka. Zajrzał do drugiego pokoju i zaśmiał się
na widok Cassie w szybkim tempie pakującą ich ubrania do walizek.
-Mała, spokojnie!
Obiecałem, że przyślę kogoś, żeby zabrał wszystkie rzeczy,
które będą ci potrzebne. Nie musisz tego pakować, weź tylko
jakieś ubrania. - podszedł do niej i mocno ją obejmując pocałował
w policzek.
-Kurde, Izzy, trochę się
boję. Niby mamy tam tymczasowe mieszkanie, dopóki nie staniemy na
nogi. Ale jak po wyjeździe nikt nie kupi mojego? Albo jak nie znajdę
tam pracy? - wtuliła nos w jego szyję i głośno westchnęła.
-Spokojnie kochanie. Na
pewno znajdziemy kupca, nic się nie martw. Jak nam będzie tam
bardzo źle, to obiecuję, że wrócimy, ok? - uśmiechnął się
szeroko i cmoknął ją w czoło. - A teraz zostaw to na chwilę i
chodźmy na śniadanie, hm? - mrugnął do niej i poszedł wziąć
prysznic.
-Zobaczysz, będzie
wspaniale. - szeptał jej do ucha, gdy szli przez hol lotniska czule
się obejmując.
-Cassie! - usłyszała za
sobą i szybko się odwróciła. Zobaczyła Duffa biegnącego w ich
kierunku.
-Duff? - Izzy spojrzał na
dziewczynę z niemym pytaniem w oczach.
-Cassie! - basista doskoczył
do pary i mocno chwycił dziewczynę za ramiona. -
Slash...on...przedawkował...jest w...szpitalu! - wysapał zmęczony
biegiem.
-C...co?! - dziewczyna
poczuła, że robi jej się słabo. Na oślep odszukała silnego
ramienia gitarzysty i pewnie się na nim oparła.
-O czym, ty mówisz Duff?! -
zdenerwował się Izzy i spiorunował blondyna wzrokiem.
-Axl powiedział mu wczoraj,
że wyjeżdżacie. Dzisiaj Matt znalazł go nieprzytomnego. Zadzwonił
po karetkę, jego serce nie było od dziesięciu minut. Ledwo go
odratowali, jest w śpiączce. - wyjaśnił.
-Izzy, ja...- spojrzała na
chłopaka ze łzami w oczach. - Wybacz mi. - delikatnie musnęła
jego wargi i złapała Duffa za rękę biegnąc z nim w stronę
wyjścia.
Co ja mogę napisać....MISTRZOWSKI ROZDZIAŁ!!!!!! Od samego początku do końca jego poziom nie spadł ani troszeczkę. Ta rozmowa Izzyego z Cassie o wyjeździe była taka...prawdziwa. On potrzebuje gry i frajdy z tego, a nie komercyjnego sprzedawania się o dobrze, że dziewczyna to zrozumiała ;) Nooo nie dziwię się, że Axl się wściekł, bo odchodzi jego najlepszy przyjaciel i dobrze zdaje sobie sprawę, że bez niego to już nie będzie to samo.
OdpowiedzUsuńOświadczył się jej!!!!!! Taaaaak :D w sumie to nie jestem jeszcze do końca pewna czy jej po drodze nie skrzywdzi, ale mam nadzieję, że będzie nad sobą panował i to co mówił było szczere ;) urocza scena :D
No i Slash....coś mi się tak wydawało, że nie skończy się takim szczęśliwym wyjazdem i miałam rację :D Po jego reakcji, jak się dowiedział, to domyślałam się że coś mu się stanie, bo nie może stracić Cassie, a jak wyjedzie to już koniec. Mam nadzieję, że się obudzi i czekam z niecierpliwością jak rozwiążesz tą sytuację <3
Dziękuję, dziękuję! To taaakie miłe <3 Nowy zacznę pisać może jutro, już mam plan ;D
UsuńProszę bardzo :D Miłe, ale to twoja zasługa ;) no to ja czekam na następny z niecierpliwością :D chciałabym mieć taką wenę
UsuńTwoje opowiadanie zawsze było genialne, ale w tym rozdziale przeszłaś samą siebie! Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego! ;) Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńAxl nie pamiętający tamtej nocy - hahah nieźle, a Erin się zaczęła zastanawiać xD
Szkoda, że Izzy podjął taką, a nie inną decyzję... Był duszą tego zespołu i no cóż.. po jego odejściu się wszystko posypało (nie wiem, jak to będzie u Ciebie)
Ahh Slash, Slash... Chyba faktycznie Mulat czuje coś do Cassie, skoro na wieść o tym, że ona wyjeżdża ze Stradlinem tak się naćpał, że prawie się zabił...
Ostatnio nie mam sił na nic, więc wybacz ten beznadziejny komentarz. Ale z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :)
Ej, komentarz jak zawsze jest genialny, dziękuję <3 Cieszę się, że rozdział się spodobał, mam nadzieję, że następnym nie obniżę poziomu :D
Usuń