Erin delikatnie otworzyła drzwi do
sali, w której leżał gitarzysta. Powoli podeszła do śpiącej
Cassie, która opierała swoją głowę o dłoń Slasha.
-Erin... - dziewczyna wyprostowała się
na krześle gdy poczuła dotyk na ramieniu. - Erin, tak się o niego
boję... - jej oczy znów zrobiły się wilgotne. Gdy patrzyła na
jego ciało pokryte mnóstwem kabelków, na jego usta, z których
wychodziła rurka, na włosy rozsypane w nieładzie na poduszce; jej
serce zatrzymywało się by po chwili zacząć bić ze zdwojoną
siłą.
-Wiem, kochanie, ja to wszystko wiem. -
brunetka oplotła siostrę ramionami i delikatnie zakołysała.
-Chodź, pójdziemy do bufetu, nic nie jadłaś. - siłą podniosła
ją z krzesła i wyprowadziła na korytarz.
-Cassie! - z podłogi poderwał się
Duff. Wyglądał jak nieszczęście; był niewyspany, rozczochrany i
nieogolony. - Maleńka... - podskoczył do niej i szczelnie zamknął
w ramionach.
-Duffy, mam do ciebie prośbę... -
podniosła na niego zapuchnięte od płaczu oczy. - Idź do mojego
mieszkania i znajdź w notesie numer do Bena Dowell'a. Muszę się z
nim skontaktować. Możesz to dla mnie zrobić? - podała mu klucze i
spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
-Jasne. Już idę. - wypuścił ją z
objęć i pobiegł do wyjścia. Cassie usiadła obok Axla, który od
razu okrył ją swoją kurtką. Uśmiechnęła się słabo i mruknęła
ciche „dziękuję.”
-Może pójdę po coś do jedzenia...?
- zaproponowała Erin i wymieniła z narzeczonym porozumiewawcze
spojrzenia.
-Co z...z trasą? - spytała Cassie po
dłuższej chwili milczenia.
-Nie pojedziemy bez niego. Zresztą nie
mamy drugiego gitarzysty... - westchnął i poklepał ją po kolanie.
- Będzie dobrze.
-Dobrze układa ci się z Erin? -
szybko zmieniła temat, ukradkiem ocierając z oka łzę.
-Oświadczyłem się. - odparł szybko
i spojrzał na dziewczynę ciekawy jej reakcji.
-To...wspaniale! - uśmiechnęła się
smutno i lekko cmoknęła go w policzek.
-Mała...wiem co myślisz! - spojrzał
na nią z ukosa. - Nie skrzywdzę jej, obiecuję! A jeżeli zrobię
to nieumyślnie, będziesz pierwszą, która powiesi mnie za jaja na
słupie! - zaśmiał się i odgarnął jej włosy z twarzy przy
okazji wycierając kolejną łzę z jej policzka. W tym samym
momencie na korytarzu pojawiła się Erin. Na tacy niosła gorące
spaghetti, kawałek tortu i mocną kawę.
-Masz kochanie, musisz coś zjeść. -
podała tacę siostrze i usiadła obok.
-W ogóle nie jestem głodna...Chcę do
niego wrócić. - spojrzała na drzwi do sali Slasha i głośno
westchnęła.
-Może najpierw pojedziesz do domu?
Prześpisz się... - wtrącił Axl i spojrzał na ukochaną szukając
poparcia.
-On ma rację...powi...
-Nie! Chcę tu być jak się obudzi! -
odłożyła talerz i z powrotem zniknęła w sali.
Brunetka przysunęła się do
wokalisty i splatając palce ich dłoni oparła głowę o jego silne
ramię.
-Boję się o tego gnoja... - szepnął
i leciutko ucałował jej włosy.
-Wiem, ja też. - podniosła głowę i
mocno przywarła do jego warg.
Po kilku minutach do pomieszczenia
wbiegł zdyszany Duff mnąc w dłoni kartkę z numerem. Uśmiechnął
się na widok skulonej w objęciach pary i wszedł do sali.
-Proszę pana, proszę tu tak nie
wpadać, jak dzikus. - zwróciła mu uwagę pielęgniarka
sprawdzająca kroplówkę Mulata.
-Przepraszam...ja tylko chciałem coś
dać przyjaciółce, już mnie nie ma. - wręczył Cassie małą
karteczkę, szybko cmoknął w czoło i wyszedł.
-Mają państwo cudownych przyjaciół.
Ale proszę im powiedzieć, żeby szli już do domu, całą noc
siedzą na korytarzu. Zresztą...niech pani zrobi to samo. -
uśmiechnęła się do niej czule i dotknęła jej ramienia zimną
dłonią.
-Przepraszam, oni zaraz pójdą, ale ja
zostanę. Chcę z nim być jak się obudzi. - dotknęła jego
policzka i kilkakrotnie zamrugała, by powstrzymać łzy.
-Musi pani bardzo kochać narzeczonego.
- pielęgniarka pokiwała z uznaniem głową i ostrożnie opuściła
salę.
Po kilkunastu minutach dziewczyna
wyszła na korytarz. Podziękowała wszystkim za pomoc a sama
skierowała się do budki telefonicznej stojącej na końcu
korytarza. Wykręciła numer zapisany przez Duffa na skrawku papieru.
Po sześciu sygnałach zrezygnowana odwiesiła słuchawkę. W tym
samym momencie jakby spod ziemi wyrósł przed nią Axl.
-Jeszcze nie poszliście? - spytała i
rozejrzała się za resztą.
-Dzwoniłaś do Izziego? - odpowiedział
pytaniem.
Cassie odwróciła głowę a kartkę
wcisnęła głęboko w kieszeń spodni.
-Nie będę się wpieprzał w wasze
sprawy. Po prostu chcę wiedzieć czy masz z nim kontakt, bo mnie by
się przydał.
-Po co? - zdziwiła się i oparła o
ścianę.
-Wiesz...skoro on nie chce grać, to
potrzebujemy kogoś innego, a Stradlin miał namiary na kilku
niezłych rytmicznych. - wyjaśnił zakładając kurtkę.
-Jak uda mi się do niego dodzwonić,
to dam znać. Wracam do Slasha. - skinęła mu na pożegnanie głową
i szybko pobiegła do sali.
Chłopak wyszedł na dwór i odszukał
wzrokiem narzeczoną czekającą na niego pod budynkiem. Objął ją
w pasie i ruszyli w kierunku domu.
-Myślisz, że możemy w takiej
sytuacji myśleć o ślubie? - zamyślił się gdy stali na przejściu
dla pieszych.
-Chyba nie powinniśmy, zresztą nawet
jeżeli Slash obudziłby się stosunkowo szybko, to i tak
potrzebowałby sporo czasu na dojście do siebie.
-Masz rację...To znaczy, myśleć
możemy, ale nie planujmy niczego zbyt dokładnie. - uśmiechnął
się i cmoknął ją w usta. Erin zatrzymała się na chwilę by
przedłużyć pocałunek. Wokalista wplótł palce w jej włosy i
coraz zachłanniej oddawał się tej przyjemności.
-Axl...ludzie...- wybełkotała
spomiędzy jego warg.
-Chrzanić ich...nawet...nie
zdążyliśmy...skonsumować...narzeczeństwa...- przerywał co
chwilę wypowiedź, by zwiedzać językiem jej podniebienie.
Kilka sekund później niósł ją
okrakiem siedzącą na jego biodrach i wciąż namiętnie całował.
Po drodze mijało ich kilka osób, które na zmianę gwizdały, biły
brawo lub odrzucały ich zachowanie obelgami. Narzeczeni nie
przerywając swojej czynności dotarli aż do domu Erin. Axl na oślep
otworzył drzwi kluczem, który wyjął z tylnej kieszeni spodni
brunetki. Zatrzasnął za nimi drzwi i na chwilę postawił ją na
ziemi. W ciągu kilku sekund pozbawił ją zbędnej odzieży i nagą
zarzucił sobie na plecy. Mimo jej głośnych pisków szybko wbiegł
na górę i skierował się do łazienki. Postawił ją w brodziku i
zamykając drzwi od kabiny odkręcił wodę.
-Axl! Jesteś w ubraniu! - zaśmiała
się Erin próbując ściągnąć z niego koszulkę. Chłopak
przytrzymał jej nadgarstki i mocno wpił się ustami w szyję.
Dziewczyna jęknęła głośno gdy poczuła jak Rose ssie jej skórę.
Po chwili uśmiechał się szeroko na widok swojego dzieła.
Dokończył obcałowywanie jej szyi i wrócił do ust.
-Nawet nie wiesz, jak mnie
pociągasz...- mruknął na tyle głośno by przebić się przez szum
wody. Obrysował językiem kontur jej ust i namiętnie przegryzł jej
dolną wargę. Obrócił ją plecami do siebie i odgarnął jej mokre
włosy na lewą stronę. Stęknął cicho gdy jego dłonie
powędrowały na jej piersi. Lizał i szczypał ustami jej kark, co
chwilę szepcząc jej do ucha jak bardzo jej pragnie. Szybko
wyswobodził się ze spodni, gdy poczuł, że jego męskość nie
wytrzyma już dłużej pod naporem ciasnych jeansów. Rozszerzył jej
nogi i wszedł w nią przy akompaniamencie jej głośnego jęku.
Poruszał się w niej szybko mocno ściskając palcami jej biodra.
Gdy Erin poczuła, że nie utrzyma się na nogach ani chwili dłużej,
odepchnęła od siebie zaskoczone chłopaka i odwracając się
przodem zdarła z niego koszulkę. Przywarła ustami do jego mokrej
piersi i skrupulatnie obcałowując cały tors schodziła coraz
niżej. Niedługo po tym z jego gardła wydobył się niekontrolowany
jęk. Oparł się dłońmi o przeciwległą ścianę oddychając
coraz głębiej i głośniej. Gdy znalazł się już na skraju
wytrzymałości chwilę uniesień przerwał im dźwięk dzwonka do
drzwi.
-Kurwa! - syknął i zakręcił kurek.
-Zaraz do ciebie wrócę! - Erin
wyskoczyła z kabiny i pobieżnie się wycierając nałożyła
szlafrok i wyszła z łazienki. Widok, który zastała za drzwiami
przeoczył jej najśmielsze oczekiwania.
-Powiedz mi, w którym szpitalu leży...
- zapytał Steven i niebezpiecznie przechylił się w jej stronę.
Jego źrenice były wielkości główki od szpilki. Trzęsącymi
dłońmi przytrzymał się futryny.
-Steven...Boże, jak ty wyglądasz...-
szepnęła nie mogąc uwierzyć do jakiego stanu doprowadził się
chłopak, którego kiedyś tak uwielbiała.
-Powiedz mi gdzie on jest! - warknął
walcząc z zachowaniem równowagi.
-Nie możesz tam pójść...jesteś
naćpany! - wciągnęła go za koszulkę do domu i pchnęła na
kanapę. Perkusista mimowolnie upadł na bok i przymknął oczy.
Dziewczyna co sił w nogach pobiegła schodami na górę i z impetem
wpadła do łazienki.
-No nareszcie kotku! Chodź do mnie, bo
on już dłużej nie wytrzyma...- mruknął seksownym głosem Axl, na
chwilę wychylając się z kabiny.
-Nie teraz! Adler tu jest, naćpany jak
cholera. Chce zobaczyć Slasha. - odparła siłą wyciągając
narzeczonego spod prysznica. Podała mu ręcznik i rzuciła przez
ramię, żeby się pospieszył. Wokalista złożył same bokserki i
zbiegł na dół.
-Kto mu o tym powiedział? - zapytał
gdy stanął za Erin wpatrującą się w śpiącego Stevena.
-Nie mam pojęcia...Miał w ogóle
kontakt z kimś z zespołu? - zamyśliła się i oparła plecami o
tors chłopaka. Na pośladku poczuła jego wciąż prężącą się
męskość.
-Axl! - wzdrygnęła się próbując
ukryć śmiech. - Zawsze musisz w mało sprzyjających momentach?!
-Nie moja wina! - rozłożył ręce i
szybko cmoknął ją w policzek. - Wiesz, wydaje mi się, że jeżeli
miał z kimkolwiek kontakt to z Izzym i on mu o tym powiedział.
-Sam Izzy się jakoś nie przejął...
- przewróciła oczami.
-Nie dziwię mu się... On coś poczuł
do Cassie, a ona potraktowała go trochę jak towar zastępczy.
-Daj spokój, nie wiemy jak było...Nie
nasza sprawa! - ucięła i poszła na górę by się przebrać.
Wokalista kucnął przy głowie kolegi i delikatnie poklepał go po
policzku.
-Kurwa...-mruknął blondyn i leniwie
otworzył oczy. Popatrzył chwilę na Axla po czym gdy obraz mu się
rozmył, znów zapadł w sen.
-Co z nim zrobimy? - zapytała Erin
schodząc po schodach i w międzyczasie zapinając bluzkę.
-Jak do jutro wytrzeźwieje, to może
pójść do szpitala. Gdzieś jedziesz? - zainteresował się widząc
jak zakłada buty.
-Właśnie do szpitala. Może wyciągnę
Cassie. Pilnuj go. - posłała mu całusa i wyszła na zewnątrz.
Pchnęła mosiężne drzwi i skręciła
w odpowiedni korytarz. Pierwsze co zobaczyła to Cassie wybiegającą
z sali.
-Erin, Erin! - dobiegła do niej i
mocno złapała za przedramiona. - Idź po lekarza! On ruszył ręką!
- krzyknęła i rozejrzała się za kimś kto mógłby jej pomóc.
-Ale, jak to?! - zdziwiła się
brunetka nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który mimowolnie pojawił
się na jej twarzy.
-Trzymałam go za rękę i on wtedy ją
ścisnął i...O, panie doktorze! - złapała za rękaw
przechodzącego obok nich starszego lekarza. - Pan Hudson ruszył
ręką!
-Pani jest jego narzeczoną tak? -
zapytał sprawdzając coś w kartkach, które trzymał w dłoni.
-Y...Tak! - Cassie ukradkiem spojrzała
na zaskoczoną twarz Erin.
-Dobrze, proszę tu poczekać, sprawdzę
co się dzieje.
Brunetka złapała podbródek siostry w
palce i ruchem ręki zmusiła ją by spojrzała jej w oczy.
-Powiedziałaś, że jesteś jego
narzeczoną?! - wytrzeszczyła oczy.
-Inaczej nie mogłabym z nim siedzieć,
a wy tym bardziej! - odparła i popchnęła Erin w stronę sali.
Stanęły przed szklanymi drzwiami za którymi lekarz w obecności
pielęgniarek odłączał niepotrzebną już aparaturę.
-Mogą panie wejść, ale tylko na
chwileczkę. Pan Hudson jest bardzo słaby. - doktor uśmiechnął
się i przytrzymał im drzwi.
Cassie powoli zmierzała w stronę
gitarzysty kurczowo trzymając Erin za przegub.
-Hej...-mruknął cicho próbując się
uśmiechnąć ale na jego twarzy pojawił się tylko kiepski grymas.
-Cześć wariacie, nieźle nas
wystraszyłeś. - odparła Erin odgarniając loki, które opadły mu
na czoło.
W odpowiedzi gitarzysta tylko lekko
zakaszlał i utkwił wzrok w dziewczynie wciąż stojącej przy
drzwiach.
-To ja...Pójdę powiedzieć reszcie,
że już jest ok i...zostawiam was. - brunetka potarła dłoń Slasha
i wychodząc rzuciła wymowne spojrzenie siostrze.
Cassie stała przez chwilę ze
spuszczoną głową nie wiedząc co mogłaby powiedzieć chłopakowi.
Po chwili zebrała całą swoją odwagę i usiadła na brzegu jego
łóżka.
-Cieszę się, że tu jesteś. -
szepnął patrząc w jakiś punkt nad jej głową.
-Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała
próbując opanować drżenie swojego głosu.
Slash uśmiechnął się słabo i z
niedowierzaniem pokręcił głową.
-Myślisz, że pozwoliłbym ci odejść?
- wysilił się na ostrzejszy ton i syknął z bólu podciągając
się wyżej na poduszce.
Cassie westchnęła i podeszła do
okna. Nie miała pojęcia jak ma z nim rozmawiać, jeszcze godzinę
temu była gotowa oddać wszystko by się obudził, a teraz znów go
nienawidzi. Zastanawiała się jak ma teraz to rozegrać. Rozstała
się ze wspaniałym facetem by czuwać przy kimś kto całkiem
niedawno zostawił ją samą sobie. Jeszcze nigdy nie była na siebie
tak bardzo zła.
-Wydaje ci się, że będziesz mną
teraz manipulować, tak? - wycedziła odwracając się do niego
przodem.
-Nie... - mruknął i zakrył twarz
lokami. - Wiedziałem, że jeżeli pojedziesz, już nigdy...nigdy cię
nie zobaczę.
-Dlatego chciałeś się zabić, bo
raptem ci na mnie zależy?! - krzyknęła zaciskając pięści.
-Zawsze mi zależało... - spojrzał na
nią z miną zbitego psa.
Cassie zaśmiała się nerwowo i
pokręciła głową. Zabrała torebkę leżącą przy jego łóżku i
wyszła na korytarz. Przy wyjściu wpadła na Erin w towarzystwie
Duffa i Matta, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali ciągle się
przekrzykując.
-O, Cassie jak tam Sla...
-Spierdalaj! - warknęła zanim Sorum
zdążył dokończyć pytanie i pobiegła do postoju taksówek.
-sh...Co jej się stało? - zdziwił
się wskazując palcem jej uciekającą sylwetkę.
Duff tylko wzruszył ramionami i
klepiąc kolegę po plecach wszedł do szpitala kierując się w
stronę sali gitarzysty.
A ja głupia miałam nadzieję, że Izzy został z nią... Myślałam, że jemu też zależy na Slashu...
OdpowiedzUsuńHahahah Axl jest nienormalny :D
Ehh Steven :c Co się stało z tym wiecznie uśmiechniętym chłopakiem...
Na szczęście Hudson się obudził! Tyle, że Cassie nie zareagowała tak jakby się zapewne spodziewał.
Jesteś mistrzynią!!!!! Cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńIzzy się nie za bardzo widzę przejął losem kolegi....trochę go rozumiem, ale mimo wszystko to chyba powinien się pojawić w szpitalu, bo byli kiedyś przyjaciółmi.
Axl jest niesamowity :D Uwielbiam go i właśnie tak sobie go wyobrażam :D Tylko jedno mu w głowie, a ta scena na chodniku była genialna :D no i przerwał im Steven...zaćpany Steven...Zwykle taki uśmiechnięty, a tak często pod wpływem...szkoda mi go i współczuję im, że muszą to znosic i na to patrzeć.
No i happy end czyli obudzenie Hudsona :D ta ich rozmowa była taka urocza? jakoś Slash był słodki podczas tej rozmowy, ale Cassie się nie dała :D No jestem ciekawa co będzie dalej i co z Izzym <3